Nie oszukujmy się - historia tutaj przedstawiona nie jest ani oryginalna ani odkrywcza. Wyobraźmy sobie sytuację, gdy ktoś bierze tą historyjkę i robi z niej poważny dramat - nuda i banał. Najzabawniejsze jest to, że "Juno" nie jest nudne ani trochę, a do banału też mu daleko. Scenariusz Diablo Cody jest niesamowicie przegadany i po prostu genialny, bo tak ograne tematy przedstawić w tak oryginalny i niegłupi sposób jest sztuką wielką. Fantastyczna w tym również zasługa Jasona Reitmana, teraz już jego nominacja do Oscara mnie nie dziwi. Olbrzymi plusik również (czy kogoś to zaskakuje?) dla Ellen Page, której rola jest niepozorna, a bardzo złożona, poza tym jest potwornie naturalna. I tu znów kłaniają się niesamowite dialogi, choć czasem takie z kosmosu wzięte (np scena z 'protestującą' dziewczyną ze szkoły), że trzeba wiele talentu, by to dobrze zagrać.
Czy jest to jeden z filmów roku, który zasługuje na nominację do Oscara w kategorii 'najlepszy film'? Może i nie, ale Oscary dla Ellen Page i Diablo Cody będą mile widziane.