Gdyby wszystkie komedie amerykańskie były takie jak "Juno" pewnie należałyby do moich ulubionych gatunków filmowych. O "Juno" napisano już chyba wszystko więc rozwodzić się nad filmem nie będę. Jest to kino ciepłe, zabawne aczkolwiek nie wolne od przemyśleń. Zwłaszcza ciekawie przedstawiono relację pomiędzy Vanessa a Markiem - pierwsze wrażenie okazuje się mylne :) Ellen Page ma potencjał i jeśli gdzieś po drodze się nie "rozmyje" - będzie aktorką pierwszego sortu. Muzyka pierwsza klasa - mimo iż normalnie czegoś takiego nie słucham uważam, ze dobrze się wpasowała w klimat filmu - a o to przecież w muzyce filmowej chodzi. Ale oczywiście wszystko przebijają dialogi - bardzo zgryźliwe i niesamowicie zabawne komentarze Juno to główny atut filmu. Jedyny zgrzyt to M. Cera - a raczej Bleeker, czyli postać jaką gra. Za każdym razem kiedy pojawiał się na ekranie miałem ochotę porządnie nim potrząsnąć.
Reasumując: jeśli macie dosyć zarówno: nadętych i niesamowicie ambitnych filmów w stylu "ileś tam dni ileś tygodni i ileś miesięcy", jak również filmików w stylu "Nie kłam kochanie" - "Juno" będzie jak znalazł.
Jak dla mnie mocne 8/10
Specyficzny klimat :P Byłam z koleżankami i nie za bardzo im się podobało. Ja nie żałuje ;) Ale co do Bleeker'a to wydaje mi sie, że właśnie o to chodziło. I myśle, że bardzo dobrze sie spisał :) Muzyka też mi sie podobała, także ogólnie spoko :)
ps. "Juno" potwierdza tylko to, że każdy człowiek lubi co innego. Recenzje krytyków bardzo dobre i nominacje do oskara, ale jest też dość dużo negatywnych opinii.
masz rację z Bleekerem :) Dlatego napisałem że chodzi właśnie o postać a nie o aktora :) Film jest specyficzny to fakt i to właśnie mi się w nim spodobało :)
:D Tylko kurka akurat trafiłyśmy na malutką sale i troche 'inaczej' sie oglądało :)
hmmm ja tez byłem w małej sali :) ale to chyba lepiej bo to właśnie film na małą salę :)