Pierwsza z tegorocznych propozycji oscarowych jaką dane mi było obejrzeć i już prawdziwa perełka.
Film z niebanalną fabuła i świetnie zarysowanymi postaciami. Sama Juno po prostu momentami zwala z nóg (nominacja jak najbardziej zasłużona), poza tym warto wymienić jej chłopaka/przyjaciela - biegacza, ojca - inżyniera oraz parę starającą się o adopcje - matki z powołania i dużego chłopca. To wszystko podlane świetną ścieżką dźwiękową i nienajgoszym humorem. Naprawdę sympatyczny film, warty obejrzenia, który przy okazji mówi o tak błahych problemach jak 'aktywność seksualna', 'miłość', 'rodzina i rodzicielstwo'.
Dokładnie, dokładnie,dokładnie. Nic dodaćnic ująć. Muzyka, aktorstwo, klimat - po prostu cudo. Jak dla mnie Amelia, Powrót do GArden State i wszystkie podobne im perły kina. JUNO RZĄDZI!
Zgadzam sie w 100%, też była dla mnie to pierwsza 'Oscarowa pozycja', i nie żałuje, świetny scenariusz, genialna rola Ellen Page którą coraz bardziej lubię, film bardzo życiowy, wzrusza i bawi jednocześnie, no i w to wszystko wspaniale wpasowuje się ścieżka dźwiękowa. Polecam, ja daje 9/10, i dodaje do listy ulubionych filmów ;)
Dokładnie to samo chciałam powiedzieć! Temat o wpadce i ciąży był już 1000 razy, ale jeszcze nigdy nie był przedstawiony w tak mądry i wspaniały sposób :) magia kina w najczystszej postaci!!
Jak słyszałam ogólniki rzucone o tym filmie ("matka-nastolatka") to spodziewałam się jakiegoś pesymistycznego, ciężkiego, społecznego kina. Trochę naturalizmu, melodramatu, pseudo-reportażu, tak mi się skojarzyło. Takiej "klasycznej" historii ciężarnej nastolatki amerykańskiej i tragizm jej sytuacji w środowisku red necków.
A tu proszę, prztyczek w nos i to spektakularny!
Film jest prosty, pogodny, ale bez anty-aborcyjnego moralizowania i przesłodzonych "obrazków z życia". Dowcipny jak diabli - tytułowa Juno jest wyszczekana i bez oporów dzieli się ze wszystkimi ze swoimi poglądami.
No i wszystko jest na opak niż w innych filmach o podobnej tematyce. Rodzina nie jest patologiczna, mimo że nie najbogatsza ewidentnie i z przejściami. Macocha nie jest bezwzględną suką. Ojciec nie pije i nie bije, wspierają Juno w jej decyzji i w drobnych gestach widać, jak kochająca jest to rodzina.
Dalej - chłopak (Bleeker) mimo że gówniarz kompletny zachowuje się nad wyraz dojrzale w tej sytuacji, a widać jak naturalnie to przyszło. Wspiera i uparcie trwa przy swojej swoszonej i niedoszłej dziewczynie. Kontrast dla japiszońskiej parki - spiętej i przeładowanej kompleksem niespełnionego macierzyństwa (cudownie zagranej przez Jennifer Garner) Vanessy i niedojrzałego Marka.
Film na mnie zrobił niesamowite wrażenie. Obala wszystkie tak modne ostatnio kalki o których pisałam wyżej. Nie przekonuje mnie za to postawa Juno w całej sytuacji, bo jednak na pierwszy rzut oka refleksji i pomyślunku w niej za grosz. Ellen Page nie zagrała spektakularnie wg mnie. Dobrze, ale nie rewelacyjnie. Widać, że wręcz przesadna trzeźwość osądu i bezkompromisowość Juno są jej obce dlatego aktorka mnie nie przekonała.
Scenariusz za to zdecydowanie świetny, spójny, zaskakujący. Mimo że historyjka na pozór prosta, nawet naiwna. Ale to taka dobra, krzepiąca naiwność ;)