Hej, jakis czas temu obejrzałam ten film. Nie powiem, żeby powalił na kolana, ale "coś w sobie miał", teraz już wiem co - tylko muzykę.
Zaczęłam się tak zastanawiać i doszłam do wniosku jaka straszna i przygnębiająca jest ta historia.
Wiecie, rozumiem, że 16nastolatka nie jest jeszcze w pełni kobietą i nie dorosła do macierzyństwa, jednak każdy jest człowiekiem i jakieś uczucia ma.
A teraz widze, ze ta cała Juno jest pozbawiona wszelkich emocji. Rozumiem, że jest za młoda na bycie mamą, ale przecież w wieku 16nastu lat odczuwa się jakiś instynkt macierzyński, a jej nic a nic nie obchodzi. Można oddać dziecko do adopcji itd. ale ona w żaden sposób tego nie przeżyła! > Koniec filmu, a ona z gitarą śpiewa sobie pioseneczkę. Szczerze mówiąc, dla mnie, przerażający obraz współczesnej młodzieży [oczywiście, jeżeli taka jest].
Wydaje mi się, że film jednak swoim ukazaniem tematu sięgnął dna.
Film sam w sobie dobry, ale jakby tak się głębiej zastanowić...
Zgadzam się z Toba! Bardziej zajęli się wątkiem komediowym, a nie roztrząsali się nad tym czy dzieckiem się zając, czy nie. od razu oddac i juz... moze tak juz jest z ta mlodzieza, co prawda ja teraz mam 16 lat i nie zamierzam na razie;p wspolzyc z prawie ze przypadkowymi kolegami. Bo ona niby go lubila. ale przeciez nie byli w stalym zwiazku... ale nie ma co, uwazam ze z tym instynktem macierzynskim jest naprawde roznie wsrod dziesiejszej mlodziezy, codziennie obracam sie w tym srodowisku...
a kolezanki nie zauwazyly sceny w której Juno po porodzie lezała na lozku z tym chlopakiem i plakala?
Płakała, no ok, ale czy przeżyła to w jakiś inny sposób? Dla mnie to, że jej "popłynęły" łzy nie oznacza, że czuła coś, co czuć powinna.
Pomijając ten fakt, ona ogólnie bardzo dziwnie przyjęła do wiadomości, że jest w ciąży. Najchętniej od razu by "wypchnęła" dziecko i oddała.
Zero jakiegokolwiek instynktu macierzyńskiego, mimo że miała już te 16naście lat.
Jedyne co mnie zastanawia, to czy można być w tym wieku aż tak niedojrzałym do macierzyństwa.
Taa, cofnijmy się do XIV w i rodźmy dzieci w wieku 12-13 lat! Niech dzieci rodzą dzieci!
Juno zachowała się właśnie nadwymiar dojżale- a to że wiedziała że nie chce być młodocianą matką i że lepiej ODDAĆ dziecko niż WYSKROBAĆ to była jej pierwsza, dojżała decyzja. Trudna dla dorosłej kobiety, a co za tym idzie, wybitnie trudna dla szesnastolatki.
A film mimo wszystko optymistyczny - pokazuje że są jeszcze normalni ludzie dla których ważne są ich relacje, UCZUCIA... ale nie! Gupia Juno nie została nieszczęśliwą matką-gównairą. Bóg ją ukarze w imię rydza!
Z instynktem macierzyńskim ciężko u dzisiejszej młodzieży? Boże święty, to ile Ty masz zaciążonych rówieśniczek by tworzyć jakieś statystyki? :D Co prawda spotkałem się z takimi przypadkami, ale było to wysoce sporadycznie, a ciężko oceniać coś takiego u ludzi, którzy dziecka jeszcze nie posiadają. ;)
Ah, i bez obrazy - 16 lat to nadal dziecko, ciężko żeby dzieci myślały poważnie o posiadaniu własnych. (Dlatego podtrzymuję, że decyzja Juno była bardzo dojrzała)
Wydaje mi się, że Juno po prostu taka była. Miała nieszablonowy charakter i podejście do życia.
Jeśli zaś chodzi o jej brak jakichkolwiek uczuć to muszę się nie zgodzić.
Po pierwsze jak już zostało napisane, po porodzie płakała. Po drugie, bardzo mnie poruszyła scena w centrum handlowym, gdy było przyglądała się Vanessie bawiącej się z dzieckiem. Było widać,że wie co traci.
Końcówka jest optymistyczna, ale to chyba dobrze. Myślę, że Juno wie, iż jest za młoda, by podołać wychowaniu dziecka, a koniec może świadczyć o tym, że w przyszłości spróbuje z Bleeker'em założyć prawdziwą rodzinę. Wtedy, kiedy przyjdzie na to pora.
Według mnie film bardzo dobry.
W centrum handlowym Juno przyglądała się Vanessie i raczej widziała w niej świetny materiał na matkę, a nie doglądała siebie w tej roli
ja odebrałem to dwuznacznie: z jednej strony wie że traci swoje dziecko a z drugiej strony wie że p. V nadaję się na matkę jej dziecka..
Juno zachowała się bardzo dojrzale. Nieprawdą jest, że pozbawiona jest emocji, co widać w wielu scenach, nie tylko w tej przytoczonej.
Jedyne co mnie w tym filmie zaskakuje i wydaje się nienaturalnym, to tak lajtowo reakcja rodziców Juno.
A ja się nie zgadzam z opinią Szanownego kolego co do rodziców
(resztę jak najbardziej popieram).
Oni właśnie byli w szoku!
Spodziewali się conajmniej jazdy po pijanemu lub brania przez Juno silnych leków ale nie ciążę.
Ci wszyscy zachwyceni postawą Juno nie dostrzegają, że nie każda dziewczyna ma ten luksus by oddać dziecko bezpośrednio do wspaniałej rodziny zastępczej. Film podobał mi się, gdy miałam 16 lat i byłam tego typu dziewczyną jak główna bohaterka tylko bez dziecka. Teraz po kilku latach strasznie mnie denerwuje. Taka pretensjonalna alternatywka. Szczególnie jej żenujące teksty przy spotkaniu z rodzicami zastępczymi i prawniczką. Elen gra mało przekonująco, a wykreowana przez nią postać zachowuje się jak niespełna rozumu. Serio? Żarty o sraniu przy rozmowie z rodzicami o ciąży? Widać, że ktoś tu nie ma zielonego pojęcia w temacie. Ja co prawda dzieci nie mam, ale nigdy nie widziałam podobnej reakcji na ciążę (nawet planowaną), jak kupienie sobie żelek, chwalenie się jak to było fajnie z chłopakiem i żarciki na ten temat. Poza tym humor w filmie utrzymuje się na poziomie gimbazy. Oglądałam go właśnie ostatnio na etapie trzeciej gimnazjum, wtedy mnie zachwycił. Teraz już nie jestem skłonna uwierzyć w podobną papkę.