Film jest pochwałą dla oddawania przez młode dziewczyny dzieci do adopcji. Przecież Juno w ogóle nie przejęła się tą ciążą (zresztą jej rodzice też), bo po prostu wiedziała, że może to dziecko oddać do adopcji, więc urodziła je i oddała? Całkiem bez emocji, że to jej dziecko, jakby wcale się tym nie przejęła. Komedia? W którym dokładnie momencie?