Kurcze musze przyznać że zaskoczył mnie ten film, pod wieloma względami ale najbardziej jego pochodzenie. Czytając pobieżnie o czym traktuje i że jest w konwencji komedii i sądziłem że będziemy do czynienia z kinem angielskim, bo oni robią ambitniejsze filmy. Więc gdy usłyszałem monolog Juno nabrałem sporej dozy sceptycyzmu. I tu też się pomyliłem bo już pierwszy dialog z kasjerem w sklepie jest ucztą dla ucha. Jeżeli chodzi o scenariusz to Oskar był jak najbardziej zasłużony. Widać że każde zdanie jest przemyślane a chwilami nawet w swej zawiłości dość nienaturalne. Nikt nie posługuje się takimi dialogami nacodzień zdanie po zdaniu. Pewnie się mylę ale ja odnosze takie wrażenie, choć trzeba przyznać że ich słuchanie jest ucztą dla zmysłów. O ile dialogi są może nienaturalne to dotyczą spraw jak najbardziej bliskich, nie oderwanych od rzeczywistości jak np w american pie. Tu wszystko jest bardzo na serio i problemy bohaterów są odzwierciedleniem problemów znacznej większości rodzin na całym świecie. Główna bohaterka niby wydaje się na początku taka mądra i pewna siebie, popełnia jednak strasznie głupie wręcz szczeniackie błędy czego już sama ciąż tego dowodem. Nurtuje mnie jednak jeden mankament. W tej beczce miodu widzę jednak łyżkę dziegciu. A nawet trzy.
1. Po pierwsze nie znam się na adopcjach ale nie wydaje mi się aby system adopcyjny dopuszczał możliwość adopcji przez singla. Ktoś mi mówił że można jak się jest bez nałogów, niekarany itp ale pewna ta osoba nie była.
2. Z tego co wiem w amerykańskich szkołach gdy dziewczyna zajdzie w ciąże automatycznie jest ona przenoszona do szkół dla matek. Tego też nie jestem pewien ale kiedyś o tym słyszałem
3. Wreszcie ostatnia najgorsza rzecz która jest dla mnie tak nienaturalna że włyneła na moją ocenę ogólną filmu (8/10). Otóż ani razu nie padłą propozycja ze strony rodziców Juno żeby to oni wzieli dziecko i wychowywali je jak swoje. To jest dla mnie tak rażące przeoczenie że cały czas o tym myślałem oglądając film i liczyłem że ten moment się w którymś momencie pojawi. Nie doczekałem się
Tak czy inaczej film wybitny, jeden z najepszych wyprodukowanych ostatnio za oceanem.
PS. Główna bohaterka trochę mi się kojarzy s piosenką Jenny Edyty Bartosiewicz. Nawet Imiona są podobne, ale to tylko moja jak najbardziej osobista opinia
PS2. Proszę Junomaniaków o nie linczowanie mnie słowami, bo wyraziłem tu swoją subiektywną opinię i liczę na to że ją uszanujecie.
Pozdrawiam