Ilość pseudointelektualnego patosu i trawestacji scen z poprzednich części potęgowanych udramatyzowaną muzyką, sprawiają, że film stanowi dość zabawną parodię wcześniejszych części serii. Jeśli twórcy filmu umieją w ironię, to stworzyli niezwykłą komedię. Jeśli kręcili na poważnie, to zgwałcili tradycję jurajskiej sagi. Bohaterowie są kreowani na miszmasz Jamesa Bonda, Indiany Jonesa i Jasia Fasoli - w stylu, która z pewnością na stałe zagości w memosferze. Nie chcąc oceniać filmu zbyt surowo, uznaję go za formę autoironicznego ukłonu w stronę jurajskiego świata.