Nie ma co, tutaj już nie ma mowy o łagodzeniu scen pożerania tak jak to było od początku serii. Kecalkoatl pożera srogo czarnego miażdżąc go w dziobie. Całe zajście jest bardzo dobrze i szczegółowo pokazane. Widać jak gościu się rozpada i cieknie. Tak samo jak pożarcie głównego złola na końcu. Ludzie narzekają na scenariusz, aktorów, fabułę... Tu nie chodzi o to, tylko o to że jest to film o dinozaurach i mają pożerać. Liczyłem że na końcu Scarlett zostanie pożarta ale niestety to by było zbyt piękne.