Kilka scen dosłownie wywołało u mnie ból brzucha. Dinozaury wyglądały niesamowicie realistycznie, również w dynamice i sposobie poruszania się. Film kosztował 150 mln dol. - były już droższe produkcje i wcale nie lepsze pod względem efektów.
W przypadku typowych amerykańskich "hiciorów" ciężko oczekiwać, że fabuła skłoni nas do jakiejś refleksji. To typowa nawalanka z romantycznymi pocałunkami, zaskakującymi scenami, szalonymi pogoniami i właściwie wszystkim, co już widzieliśmy. Najbardziej rozbawiły mnie ckliwe sceny z welociraptorami. Nie przypuszczałem, że twórcy zrobią z dinozaurów pupilków człowieka.
Szacunek dla reżysera, że tyle razy subtelnie nawiązywał do oryginału sprzed 22 lat. Miło się słuchało tej muzyczki.
To chyba żarty?
"Jurassic World" ma gorsze efekty specjalne od filmów Spielberga i Johnstona. Jednak te dinozaury animatroniczne jedynie wspierane przez efekty specjalne robiły dużo większe wrażenie niż te w pełni wygenerowane przez komputery. Te u Spielberga i Johnstona mają ciężar (ziemia pod nimi drży), ich skóra jest pokryta łuską, porami, z ich nozdrzy wychodzi prawdziwe powietrze.
To wszystko naprawdę dodawało realizmu!
Ale nie tylko o to chodzi.
Jego film jest klęską także z artystycznego punku widzenia (bo jak wiadomo, komercyjnie poradził sobie znakomicie, niestety), a to dlatego, że odebrano głos... naukowcom.
Cokolwiek by nie mówić o filmach Spielberga, generalnie są one ostrzeżeniem przed zabawami w pana Boga. Do tego przekonującymi.
U Trevorrova takich rozstrzygań nawet nie ma, ba! nie wspomina się nawet o minionych tragediach, no bo jak po takich wydarzeniach mogło w ogóle dojść do odnowy Parku?
Ten film nie staje po żadnej ze stron, nie ma zdania, zachowuje się jak naiwne dziecko, a to Trevorrova już w żaden sposób nie tłumaczy, bo to m.in. on pisał ten idiotyczny i infantylny scenariusz.
Jest tu kilka ciekawych myśli na temat nowo wytworzonego Indominusa Rexa:
- Co on robi?
- Ocenia swoje miejsce w łańcuchu pokarmowym
albo
"Nigdy nie wychodził z klatki, nigdy nie widział nawet innego dinozaura, jedyna relacja jaką stworzył, to z prętem, który podaje mu jedzenie."
i jeszcze jedna:
"- One nie są prawdziwe!
- Jeśli myślisz, że obchodzi je to, że pochodzą z laboratorium, to się mylisz! Ich to nie obchodzi. Mają w sobie tysiące lat życia, polowań. Tym są.
No właśnie, ale są to myśli porzucone na wietrze.
Dlaczego?
Bo to myśli.
A myślenie Trevorrova nie obchodzi. Dlatego poległ. Nie ma u niego w filmie tak inteligentnych postaci jak Alan Grant, Ellie Sattler, czy Ian Malcolm. On woli biuralistkę w szpilkach i tresera.
To się nie mogło udać.