Według mnie film jest beznadziejny. Zero polotu, z tańcem ten film też ma mało wspólnego (idealnie oddaje to zdanie recenzji: Układy choreograficzne z "Just Dance" przypominają częściej grzeczny striptiz niż parkietowe pląsy), do Step Up 2 może się schować, nie mówiąc wcale o pierwszej części. Od połowy filmu to praktycznie można zasnąć, aktorzy nie są wcale wyraziści (kłania się znowu pierwsza część - Channing Tatum), fabuła prosta jak drut...ale, to przecież film taneczny, więc to jeszcze można pominąć.
No i jeszcze zdanko o czymś bardzo ważnym w tego rodzaju filmach, a mianowicie muzyce. Jeden jedyny wpadający w ucho kawałek, to oczywiście tytułowy Just Dance i nic poza tym. Gdzie takie hity jak choćby Imma Shine z części pierwszej Step Up'a czy Show me tha money?!

Jednym słowem: porażka. Kto się jeszcze wybiera do kina, to zapewniam: lepiej przeznaczyć te 15 czy 13 zł choćby na frytki ;) Tyle ode mnie.