Film przypomina mi zlepek tego co już było : "Wygrane Marzenia" (Coyote Ugly) i "W rytmie hip hopu" (Save the last dance).
Z tym, że wyżej wymienione filmy oraz niedawne taneczne hity "Step Up" kipią energią, coś się w nich ciągle dzieje, a ten jest nudny, (że przewidywalny to wiadomo;)) niewiele w nim emocji, nawet w relacjach pomiędzy bohaterami.
Jedyne co mi się podobało to pierwszy taniec w Ruby's, który wykonywała Carmen, taniec Lauryn w garniturze oraz scena wieńcząca film, gdzie wszyscy tańczyli na barze. Ale można by było wyciąć te sceny i spożytkować je lepiej w innym filmie ;)
Zgadzam się z poprzedniczką. Scenariusz przewidywalny, nic zaskakującego się nie dzieje, taniec taki sobie, bohaterowie nudni, a szczególnie ta cała Lauryn.
Nie polecam tego filmu. Zmarnowane 1,5 h.