Zdecydowanie nie odpowiada mi odbiór filmu jako metafora, paszkwil, pejoratywna ocena
nihilistycznego społeczeństwa skandynawskiego. Ja zdecydowanie szedłem w trakcie projekcji
metaforycznymi ścieżkami nieba, idealnego bytu, szczególnie tego wykreowanego przez katolicką
tradycję. Ścieżkami beznadziejności jaką w rzeczywistości niesie idea życia wiecznego. Spokojnego,
stabilnego, bez emocjonalnego. Czego pragnąłeś tam na dole? Spokoju, stabilizacji, pracy,
mieszkania, kobiety. No to masz. Nie musisz się przywiązywać. Możesz zmieniać konfiguracje.
Kobiety, samochód, mieszkanie, meble. Wszak będziesz tu na wieczność. Przez miliardy, biliony,
sekstyliony lat i ich wielokrotność. Tak jak chciałeś. Tu nie ma śmierci. A choćbyś już żyć nie chciał,
wrócisz. Choćby 76 x rozjechany przez pociąg. Wrócisz.Bo tu nie ma śmierci. Nie ma kalectwa. Nie
ma uczuć, przywiązania, miłości, zazdrości. Niczego, co może zaburzać twój szczęśliwy byt. „-
Większości nam tu się podoba-mówi jakaś tam księgowa. Większości. Nie wszystkim. Są tacy, którzy
jednak tęsknią za życiem tam na dole. Za krzykiem dzieci, dźwiękami muzyki, zapachem i smakiem
ciasta. Ale tęsknotę i wspomnienia zamurują betonem, krnąbrność ukarzą. Miałeś chamie złoty róg.
Ostał ci się jeno sznur. Nie chciałeś naszego nieba. Masz swoje piekło.
PS. W tradycji skandynawskiego protestantyzmu nie istnieje pojęcie czyśćca.
Jako alternatywę do twojej wypowiedzi, dla mnie to przypominało człowieka będącego w śpiączce. Świat ten w filmie był iluzją wymyśloną przez mózg, bez uczuć, takie bezpieczne miejsce, a dźwięki które słyszał dobiegały z prawdziwego świata. W pewnym momencie po prosu zatęsknił do tego co prawdziwe i chciał się przebudzić...tyle że coś na końcu poszło nie tak :)
Człowieku, ty nie masz pojęcia o czym piszesz! Widzisz w tym filmie odzwierciedlenie katolickiej wizji nieba??? Hahaha. To chyba nie masz pojęcia o Ewangelii, jak przedstawiane jest życie wieczne z Bogiem, tam jest przede wszystkim MIŁOŚĆ, bo Bóg to Miłość!!!
Gdzie w tym filmie masz jakiekolwiek uczucia, nie mówiąc o miłości??? BRAK. Więc nie ośmieszaj się takimi porównaniami.
Poza tym w niebie nie uprawia się seksu ani nie pracuje, w ogóle nie grzeszy się tam, bo do nieba trafiają tylko święci, wcześniej oczyszczeni i to tacy, którzy kochali Boga i pragnęli tego nieba, Bóg nikogo na siłę do nieba nie weźmie.
Wizja w tym filmie bardziej zbliżona jest do piekła, gdzie jest tylko grzech i cierpienie na wieki i nie ma stamtąd ucieczki, i jest to wieczne, tak, zdecydowanie jest to przerobiona wizja piekła - tam też nie ma miłości, ale są uczucia negatywne jak np. nienawiść, więc też porównanie nie do końca trafione.
Szczerze mówiąc to w ogóle na myśl żadne nieba i piekła mi nie przyszły gdy oglądałem ten film. Ale sądzę że trzeba być nieźle zideologizowanym człowiekiem aby wszystko odbierać jako krytykę chrześcijaństwa. Świat przedstawiony w filmie nie ma nic wspólnego z wizją chrześcijańskiego nieba - wszak mamy tam seks pozamałżeński, brak płodności, brak uczuć - to zupełnie inna bajka niż przedstawia to chrześcijaństwo.
Więcej tu nawiązań do Orwella niż Biblii. Idealni ludzie których życie jest zaplanowane, a jakieś brygady pilnują porządku i usuwają niepokornych osobników.
Film może mieć wiele interpretacji. Nie wydaje mi się,aby była jedna jedyna,ta najwłaściwsza..
Zapewne, może mieć wiele interpretacji. Ale rzeczywiście wyobrażenie "katolickiego nieba" jest ostatnią rzeczą, która mogłaby mi przyjść do głowy.
Swoją drogą, wizja pracy w biurze - rewelacyjna, aż mnie bolało, jak na to patrzyłam. Czy to miało być piekło, czy ład korporacyjny, orwellowska wizja świata czy nowy wspaniały świat Huxleya, wszystko jedno - przedstawienie aż boleśnie ohydnie prawdziwe, brrrrrrrrrrrr:/
Można na to spojrzeć i w ten sposób. Dla mnie to raczej było odbicie idealnego korporacyjnego świata, jaki jest serwowany w pięknych, kolorowych i do bólu sztucznych reklamach. Wszyscy piękni, szczęśliwi i uśmiechnięci, a zamiast rozmów o sensie życia czy pasjach jest dyskusja o kolorze sofy kupionej w IKEI czy może jakiejś innej sieci. To ideał, do którego zmierza ten system. Sztuczne żarcie, sztuczne uśmiechy, sztuczne życie, a ty tylko siadaj na swojej kanapie w swoim idealnie zaprojektowanym mieszkaniu i nie rób nic. Wszystko jest już z góry przygotowane. W realnym świecie po powrocie z pracy siadaj na kanapie, otwórz stronę jakiegoś sklepu wysyłkowego i się spełniaj w życiu.
Niestety, ale chyba masz racje - wszystko zmierza w tym kierunku. Pracuj, wlacz telewizje, zamknij morde, jak mowia starsi Dunczycy.
Nie tyle zamknij mordę, co gadaj jak najęty, ale nie mówiąc nic wartościowego, ot same puste frazesy i pierdoły o kolejnych zakupach w Ikei. Tak mi się kojarzy, bo w końcu Ikea jest szwedzka, czyli też ze Skandynawii, a wystrojowi wnętrz poświęcono sporo miejsca w tym filmie.
Skandynawowie nie gadaja jak najeci. No mzoe po wodce, bo wtedy wychodza z nich ludzkie odruchy, ktorych sie potem wstydza w poniedzialek :p
Jak kilka osób wyżej. Gdybyś chociaż w minimalnym stopniu rozumiał religię chrześcijańską to wiedziałbyś, że to zaprzeczenie nieba. Skąd zatem wzięła się u Ciebie chęć interpretacji na temat o którym nie masz pojęcia to przyznam szczerze nie rozumiem.
"Dwunastu braci wierząc w sny, zbadało mur od marzeń strony,
a poza murem płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony."
Dla mnie ten film, to metafora relacji międzyludzkich, a nie jakieś niebo, o którym niektórzy ludzie tutaj piszą. To film o współczesnym ludzkim egoizmie. Nie liczą się tak naprawdę emocje, uczucia i opinie innych ludzi, gdyż przyjaciele są jak meble, można dopasowywać je w rozmaitych konfiguracjach. Rozbiórka tradycyjnych wartości jest przeprowadzana w zachodnich ,,postępowych" społeczeństwach, a te idee zaczynają niestety zatruwać nasz kraj i na nich, jak na filarach, buduje się szczęśliwe-doskonałe społeczeństwo.
Film nie jest zbyt odkrywczy, ani specjalnie oryginalny, ale ma w sobie sporo cech dobrego kina skandynawskiego. Moim zdaniem wart obejrzenia przez dojrzalszych widzów, a także tych, którzy lubują się w klimatach kinematografii ze Skandynawii.
No raczej na odwrót, chociaż wiedziałam, że podobna opinia się tutaj pojawi. Z tego co znam Boga i z wiedzy, którą nabywam o tym jaki On jest, to raczej ten film przedstawiał piekło... Bóg jest nieprzewidywalny, kreatywny... tajemniczy, nigdy Go nie zrozumiemy, zawsze będziemy chcieli więcej. Rozumiem oczywiście Twoją wizję tego, bo sama kiedyś myślałam w podobny sposób, że jakie to "niebo" musi być nudne. Ale później zaczęłam poznawać wiarę a przede wszystkim Boga i okazało się, że to jest fascynujące i ożywiające :) Polecam tę przygodę :D I nie polecam wierzyć w kłamstwa... o Bogu. Bo niektórzy nie chcą żebyśmy znali prawdę - tak jak w tym filmie.