Nie przypuszczałem, że film ten wzbudzi u mnie tak pozytywne emocję. Bardzo ciekawie i lekko przekazana (Mimo wszystko nie nudzi) historia znanego konstruktora. Nawet osoby będące w temacie nie będą narzekać.
Pewnym zaskoczeniem dla mnie było, że konkurencyjni konstruktorzy broni nie wykorzystywali swojej pozycji, a nawet wyższych stopni. Zwłaszcza w stalinowskim ZSRR utrata pozycji nie służyła długowieczności. Ale tu generał Diegtiariew wycofuje swój "awtamat" z konkursu, bo ten Kałasznikowa jest lepszy. A major Sudajew kumpluje się z raptem starszym sierżantem, którego by nawet nie wpuścili do kasyna oficerskiego.
Powodem jest 'ekonomia komunistyczna'. Generał Diegtiariew forsując własną konstrukcję nie zyskałby nic. Finansowo mniej niż Kałasznikow, a to i tak bardzo mało. Prestiżowo - sprawa dyskusyjna, gdyby wyszło, że zataił, uniemożliwił, działał wbrew interesom Związku Radzieckiego, czekałaby go czapa (mur, lub bezkresna czapa śnieżna Syberii), a jechać na plecach sukcesu starszego sierżanta, zawsze można. Światowa sława? Któż mógł to przewidzieć?