zacznę swoją wypowiedź od tego, że nigdy nie przyznaję oceny (zwłaszcza skrajnej) przed obejrzeniem i nie sugeruję się niczyimi opiniami, tylko staram się ocenić film możliwie obiektywnie po swojemu. Przed obejrzeniem tego tworu spodziewałem się, że nie jest aż taki zły jak złą ma opinię i czułem że przyznam ocenę mniej więcej ze środka skali, tym bardziej że czasem lubię obejrzeć nawet taki głupawy humor. Niestety myliłem się. Zgadzam się ze wszystkimi, którzy tak jadą po tym "filmie". Porażka na całej linii. Durny scenariusz, denerwujące postacie, słabe lub co najwyżej średnie aktorstwo, może za wyjątkiem Zbrojewicza który pasuje do takich ról i zagrał dobrze; natomiast humoru, nawet takiego nie najwyższego lotu, właściwie nie ma, bo nie było ani jednego tekstu/ani jednej sceny z której można by się naprawdę pośmiać. To co miało być śmieszne było żenujące.
Jedyne co było naprawdę dobre to montaż - widać to w scenach z limuzyną, ogólnie w scenach "ulicznych", jednak takich scen nie było za dużo, poza tym to nie powód żeby podnosić ocenę, zwłaszcza w zestawieniu z całokształtem. Żeby nie było "za dobrze" od strony technicznej, to jeszcze pozostaje kwestia udźwiękowienia, na które zwykle nie zwracam uwagi, tutaj jednak było ono beznadziejne - sceny z muzyką były tak głośne że musiałem ściszać bo nie lubię jak film mi hałasuje, zaś większość postaci w niektórych scenach tak mamrocze pod nosem, że trudno było cokolwiek zrozumieć, nawet przy dużej głośności. Przy żadnym innym filmie tyle razy nie regulowałem głośności w tą i z powrotem.
Umieszczam ten pseudo-film na "zaszczytnym" trzecim miejscu najgorszych filmów jakie obejrzałem.