Co rusz dochodzą mnie słuchy i ciągłe narzekania na polskie produkcję. Stado malkontentów wydaje na świat kolejne słowa krytyki i niezadowolenia. Wszystko sprawia wrażenie, że przy każdej produkcji jest tego więcej i więcej. Paradoksalnie można zauważyć, że pomimo tak częstej - i ciągle rosnącej - antypatii, kolejne (żenujące) produkcje wciąż powstają. Pomimo szerokiego zepsucia wartościowego w naszym pięknym kraju, wciąż wierzę, że chociaż minimalne poczucia smaku pozostało w obywatelach. I teraz jest świetny moment na to, aby pokazać, że każdy z nas ma rozum, a co za tym idzie - nie podoba mu się to, co na coraz większą skalę dzieje się z polską kinematografią. Co chcę przez to powiedzieć? Skoro tak wielu z nas potrafiło powiedzieć "NIE DLA ACTA" (poza małą liczbą wyrzutków o niezaspokojonym przesłaniu artystycznym - który wynika jedynie z ułomności twórczej), powiedzmy "NIE" dla produkcji o równie żenującym tytule "Kac Wawa".
Ktoś może mi zarzucić "A gdzie logika w bojkotowaniu filmu, którego się nawet na oczy nie widziało?". Spójrzmy na trailer - przeważnie kieruje nim chęć pokazania chociaż odrobiny dobrych scen. Obejrzałem zwiastun polskiej produkcji i nie znalazłem ani jednego dobrego ujęcia. Dodatkowo nie widzę sensu w ciągłym promowaniu tego samego zestawienia aktorów, którzy notabene prezentują co najwyżej mocno średni poziom. Gdzie podziało się wspieranie młodych i zdolniejszych?
Piosenka promująca film powinna być co najmniej dobra, bo jest też swojego rodzaju wizytówką - kto zatem wpada na pomysł zatrudnienia upadającej gwiazdy muzyki niskiego popu? Co gorsza - dodatkowo durnie stylizując to na utwór rockowy. Mamy ogrom zespołów, które faktyczne mają więcej wspólnego z gitarowym graniem i z całą pewnością zrobiłyby to lepiej - chociażby Black River, Rootwater, cięższy Riverside. Chociaż z drugiej strony - najpierw sam film musi być dobry, aby ktoś równie dobry podjął się pracy bez kompromitujących skojarzeń płynących z samego filmu.
NIE! - dla kolejnej żenującej produkcji!
NIE! - dla "Kac Wawa"!