W sumie nie ma się co rozpisywać o tym filmie.Kompletnie nie rozumiem dlaczego ten obraz wywołał w mediach i pewnych środowiskach kontrowersje jeszcze przed premierą.Jest to typowy film dla wycieczek szkolnych,który można było zrobić o wiele lepiej,ale i można go było bardziej spartolić.Główny mój zarzut tyczy się obsady głównych ról.Niektórzy z tych chłopaczków są bardzo irytujący tacy "chura bura i wiraszka",a szczególnie ten "Zośka",grający przez cały film z jednym wyrazem twarzy.Na plus sceny przesłuchań oraz sama akcja pod Arsenałem.
"Chura bura i wiraszka" to była koncepcja reżysera, który chciał pokazać tych chłopaków w wersji uwspółcześnionej, żeby "przybliżyć" ich postaci młodym ludziom.
Aktor grający "Zośkę" obnosił trochę "twarz pokerzysty": chmurną i pociemniałą, ale mnie to akurat nie przeszkadzało, pewnie miało wyrażać jego zamkniętą, introwertyczną osobowość. Gorzej z grymasami "na wampira Edwarda", które chwilami produkował, no ale od tego również jest reżyser na planie, żeby pokierować chłopakiem, który ledwie co wyszedł ze szkoły filmowej.
Moim zdaniem nie jest to film pod wycieczki szkolne. Z historii wyciągnięto wszystko co najsmutniejsze i pomieszano fakty. Jak się dowiedziano, że film nie jest zgodny z powieścią to pewnie wypady szkolne był masowo odwoływane. Z tej produkcji Robert Gliński wyciągnął maksimum artyzmu. Bardzo mi się to podoba.