Jeśli ktoś czytał książkę to chyba musi się ze mną zgodzić że ten film nie ma nic wspólnego z książką. Co to w ogóle miało być? Gdzie zawsze spokojny, opanowany dowódca Zośka, za którym ludzie chcieli iść? Zamiast niego jest rozhisteryzowany, wydzierający sie koleś, który ma obsesje na punkcie broni. Gdzie dzielne Szare Szeregi, które wsławiły się w wielu akcjach? Zamiast nich jakaś zgraja dzieciaków zebrana z podwórka. A Słoń? Cały czas tylko je, przed najważniejszą akcją nawet stoi z watą cukrową. Ale najgorsze to to gdzie jest Alek? Został on całkowicie pominięty. Zamiast niego bezsensowne sceny Hali i Moni, która wygląda jak naćpana. Jedyne co jest super w tym filmie to postać Rudego. Choć na początku pokazano go jako tchórza, to później ocalił swój honor. Film jako film jest super, gdybym nie czytała książki pewnie dałabym mu 10/10. Ale przecież pokazane w nim postacie są autentyczne. Reżyser nie może zmieniać sobie ich cech charakteru ani faktów jakie były. Uważam, że jest on winny przeprosiny rodzinom tych bohaterów...