Trudno powiedzieć czy okropnie smutne. Ale na pewno bogate i wartościowe - była świetnym pedagogiem i wychowała całe pokolenia harcerzy, którzy nazywali ją swoją "matulą". Jej dom był zawsze dla tych młodych ludzi otwarty.
I to jest piękne, bo wiele osób na miejscu tej Pani albo by się nie podniosło po takiej podwójnej tragedii (jej mąż zmarł w Auschwitz) albo znienawidziło Niemców tak bardzo, że stało by się to treścią ich życia. A ona poświęciła je innym ludziom.