PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=682011}
6,7 100 tys. ocen
6,7 10 1 99721
5,5 32 krytyków
Kamienie na szaniec
powrót do forum filmu Kamienie na szaniec

Właśnie obejrzałam film i niestety bardzo mnie rozczarował. Niestety, bo bardzo na niego czekałam. Historia "Rudego", "Alka" i "Zośki" to na pewno jedna z ciekawszych i piękniejszych historii o przyjaźni, odwadze, wartości życia samego w sobie i nie tylko. Sama miałam okazję przeczytać nie tylko książkę, ale również dotrzeć do wspomnień/relacji ich rodzin i otoczenia. Po obejrzeniu filmu myślę, że fakt, iż ten nie odzwierciedla w pełni książki nie jest jego wadą. Natomiast niezbyt porywający scenariusz i słabe dialogi już tak :( Z przykrością stwierdzam, że brak w filmie atmosfery, klimatu, tego czegoś. Zastanawiam się, czy osoba nie znająca historii Polski potrafiłaby po obejrzeniu filmu powiedzieć czym tak naprawdę była i z czym wiązała się działalność chłopaków w akcjach Małego Sabotażu? Poza zwykłym wybijaniem szyb i zrywaniem flag? Książka w dobrym stylu pokazuje cel i niebezpieczeństwo tych działań, jak również w zabawny sposób pokazuje też rywalizację między chłopakami. To tak na marginesie uczłowieczania bohaterów ;-). W filmie mam wrażenie tego zabrakło, pokazano kilka przypadkowych "akcji" kilku przypadkowych osób. Co do bohaterów, miałam nieco inne wyobrażenie na temat "Zośki", ale jak wiadomo każdy ma prawo do swoich przemyśleń, interpretacji. Być może pokazanie "Zośki" jako "młodego gniewnego" miało też na celu uwspółcześnienie tej postaci? Co do "Rudego" mam mieszane uczucia. Z jednej strony masa pozytywnej energii, z drugiej oglądając film jakoś nie potrafiłam uwierzyć, że on sam wierzył w sens swoich działań. To co rzucało się w oczy natomiast to ciągły wpływ/presja ze strony "Zośki". Po obejrzeniu filmu nie wiem kim tak naprawdę był Janek Bytnar, czego pragnął, do czego dążył, w imię czego umarł? Jednocześnie nie zauważyłam wielkiej przyjaźni łączącej bohaterów. Ot dwóch kolegów "bujających" się razem po mieście, spierających w pewnych kwestiach. W pewnym momencie "Zośka" mówi w rozmowie z dowódcą : "Rudy to Rudy, jest wyjątkowym człowiekiem". Na pewno tak było, szkoda, że w filmie aż tak tego nie widać. Oglądając film nasunęła mi się taka myśl, że mniej często znaczy więcej. Myślę, że historia, którą stara się opowiedzieć reżyser miałaby szansę obronić się sama także bez mało realistycznych scena mających wywołać dodatkowe emocje u widzów np: scena "wypełzania " Rudego z sali przesłuchań, szarża "Zośki" przed siedzibą gestapo. Ponadto sceny histerii dziewczyny Rudego " Janek, chodź, wstań, pójdziemy stąd..." jak również większość kwestii Hali są dość płytkie i raczej tandetne :( Szkoda, że tak potraktowano postacie dziewcząt, nie wnoszą nic poza łzami, momentami są dość irytujące. Zastanawia mnie też scena, w której umierający Rudy w oparach dymu tytoniowego zdaje relacje z przesłuchań dowódcy, majorowi Kiwerskiemu. Czy te opary dymu miały jeszcze dodać dramaturgii tej scenie ;-)? Było też kilka udanych scen, prostych, ale poruszających, takich jak śmierć Pawła, aresztowanie Rudego, egzekucja Warszawiaków. Szkoda, że tylko kilka. Podsumowując film rozczarował, nie porwał, a szkoda. Co do aktorów, na pewno miło zobaczyć nowe twarze, oby mieli okazje pokazać się w innych projektach. Natomiast rozczarowały mnie kreacje "starszych" przede wszystkim A. Chyry, W. Zielińskiego. Trudno z kolei chyba mieć wielkie pretensje do Artura Żmijewskiego, czy Danuty Stenki. Niełatwo zagrać role, które w zasadzie nic sobą nie przedstawiają, niczego nie wnoszą. Na koniec, przeczytałam gdzieś słowa reżysera: " Chciałbym aby młody widz zobaczył swoich rówieśników i żeby ich polubił." Z przykrością stwierdzam, że oglądając film nie było to łatwe :(

ellemarie

Jeśli chodzi o Rudego, to jego postać została lepiej naświetlona w "Akcji pod Arsenałem". Tam reżyser miał pomysł jak przedstawić "kim był, czego pragnął, do czego dążył i w imię czego umarł". Ale co do samych aktorów, to bardziej pasuje mi "nowy" Rudy czyli Tomasz Ziętek. W tym filmie wszystko ta postać dostała od niego - szelmowski wdzięk, wrażliwość, charyzmę i autentyczność przeżywanych emocji. Ze scenariusza nie wiele wynika, ale aktorowi udało się jakoś zaznaczyć kim był Rudy - świetna scena z gołębiem i pocieszaniem małego chłopca w więźniarce - mimo że sam przypominał wtedy krwawą miazgę i to jego należało pocieszać. Krótkie sceny, ale wymowne.

ocenił(a) film na 5
Arya_2

Masz rację, postać Rudego w tym filmie wzbudza mnóstwo dobrych emocji, jak zresztą napisałam miał tą dobrą energię. Zasługa w tym Tomasza Ziętka, bez dwóch zdań :) Dla mnie czegoś jeszcze zabrakło, ale to kwestia wizji i koncepcji reżysera.