PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=682011}
6,7 100 tys. ocen
6,7 10 1 99721
5,5 32 krytyków
Kamienie na szaniec
powrót do forum filmu Kamienie na szaniec

Taki sobie...

użytkownik usunięty

Ogólnie film wydaję się być do obejrzenia, ale jakoś nie potrafi zachwycić. Wprawdzie to nie jest
klapa na poziomie ,,Bitwy Pod Wiedniem", ale jak to bywa z ekranizacjami polskich lektur- raczej
nadaję się do oglądania na polskim w ramach omawiania książki. 2/3 całej akcji toczyło się
wokół tortur Rudego, planowania jego uwolnienia itd. Fabuła tego filmu nie jest jego
najmocniejszą stroną, a fakt że tam z 2 razy pojawią się sceny o podtekście erotycznym oraz że
leje się całkiem sporo krwi, raczej świadczy o dość taniej próbie przyciągnięcia widza. Co do gry
aktorów to była całkiem w porządku, ale nie było tam nikogo kto naprawdę zachwyciłby swoją grą.
Przez płytkość akcji odniosłem wrażenie jakby obraz Glińskiego trwał jakoś z 1h, max 1,5h.
Ogólnie z ciekawości można kiedyś zobaczyć, jednak nie wydaję mi się żeby można wracać do tej
produkcji zbyt często w wolnym czasie, jak do np.,,Psy" czy ,,Kiler".

ocenił(a) film na 7

Ogólnie, muszę się z Tobą zgodzić. Film nie porywa, jeżeli chodzi o techniczno-fabularną stronę. Ale tortury Rudego w tym filmie to nie było zwykłe lanie krwi pod publikę. Nie wiem jak można było nie dostrzec ogromu emocji ukrytych za tą krwią.

użytkownik usunięty
hgb

Tak jak napisałem, gra aktorów była w porządku, dotyczy się to również Tomasza Ziętka, ale sądzę że ten ogrom emocji mógł być jeszcze lepiej oddany. Oczywiście nie mówię że to wina aktora, bo na taki stan rzeczy składa się wiele innych aspektów. Może jakby sceny tortur nie zajmowały większości czasu trwania filmu albo nie byłyby zbyt urozmaicone to możliwe że efekt byłby lepszy. Bo w przypalaniu papierosem bądź polewaniu wrzątkiem z czajnika, raczej trudno odczuć jakieś ,,wyższe" emocje jak w scenie wychowawczej rozmowy Lorenzo Anello z swoim synem odnośnie mafii w ,,Prawie Bronxu".

ocenił(a) film na 7

Wiem, że masz rację. Tylko, że te sceny (których faktycznie było za dużo) nie tyle uświadomiły mi, co pokazały co tak naprawdę znaczyło „trafić na Szucha”. Wstrząsnął mną sposób ukazania nie tyle cierpienia, co lęku i tej świadomości, że torturowany ma coś co zagwarantowałoby mu koniec bólu, ale nie może tego użyć. W sumie to sama nie wiem jak opisać to co się działo w mojej głowie wtedy. Moja reakcja pewnie dlatego była tak silna, bo nie oglądam zbyt wielu filmów i nie mam porównania.
I tym oto sposobem stałam się żywym dowodem na to, że film ma nie ten tytuł co trzeba, o czym wspomniała już Pattixia.

Wydaje mi się, że jak na absolutnego debiutanta, który w tym filmie po raz pierwszy stanął przed kamerą, to zostało to oddane lepiej, niż w porządku. Świetny moment, kiedy jeszcze nie zaczęli Rudego bić, ale on już wiedział, że zaraz zaczną. Wyraz jego twarzy dla mnie nie do zapomnienia, podobnie jak w scenie, kiedy lekarz na Pawiaku powiedział mu, że matka i siostra są bezpieczne.

Ale chyba rozumiem, co masz na myśli. Może przydałoby się więcej psychologii i dialogu z oprawcami, zamiast ciągłego zwierzęcego bólu? Bardziej jak "Sophie Scholl. Ostatnie dni". Tylko z tego co czytałam, ci gestapowcy naprawdę się z "Rudym" nie patyczkowali i nie wdawali w pogawędki. Tam mieli jednak do czynienia z Niemką, tutaj z "polskim śmieciem", którego należało wdeptać w podłogę.

ocenił(a) film na 6

Zgadzam się z opinią. Ogólnie film nie zrobił na mnie takiego wrażenia, jak książka. Przede wszystkim brakowało mi tam Alka, który przecież jest jedną z głównych postaci, a w ciągu całego filmu nie wypowiedział więcej niż jedno, czy dwa zdania. Poza tym irytowały mnie dziewczyny, które właściwie nie robiły nic, poza płaczem czy krzykiem. Myślę, że całkiem ciekawie została przedstawiona postać "Zośki", gdyż widz miał szansę poznać różne aspekty jego osobowości; nie tylko jako odpowiedzialnego dowódcę, ale również zwykłego chłopaka, dla którego ważne są takie wartości jak przyjaźń, miłość czy rodzina. Faktycznie 2/3 akcji dotyczy przesłuchiwania " Rudego" i planowania jego uwolnienia, co oczywiście jest najważniejszym momentem w całej historii, jednak nie jedynym, który zasługuje na pokazanie w filmie. Gdyby tak było, powinien on nosić tytuł "Akcja pod Arsenałem", a nie "Kamienie na szaniec". Oczywiście film jest warty obejrzenia, ponieważ przedstawiono w nim przykład heroizmu Pokolenia Kolumbów, a po wyjściu z kina, widz nie będzie miał poczucia straconego czasu, jednak moim zdaniem nie jest to produkcja, która może zachwycić i wejść do kanonu polskich filmów.