Liczyłam na film, który będzie opowieścią o grupie przyjaciół, którzy razem kończą liceum, razem zdają maturę, razem są harcerzami, razem walczą o Polskę przeprowadzając akcje.
Tymczasem zobaczyłam film, w którym:
- główną osią jest odbicie Rudego (co nie jest prawdą - w książce było znacznie więcej akcji)
- brak jest Alka (w książce jedną z trzech najważniejszych postaci)
- Rudego uprawiającego seks w jednej z pierwszych scen (tandetny pomysł na "podgrzanie" atmosfery filmu)
- żałosna wręcz scena śmierci Zośki ( zginął bohatersko, a nie ładnie oparty o młodą brzozę)
- i wreszcie najważniejsze: brak prawdziwych relacji między bohaterami! Zośka i Rudy byli przyjaciółmi; w filmie to koledzy pomiędzy którymi cały czas dochodzi do spięć. Poza tym w rzeczywistości to Zośce tak bardzo zależało na odbiciu Rudego! Zamiast tego wprowadza się wątek znerwicowanej dziewczyny Rudego, która to prawie wymusza na Zośce ratunek dla swojego chłopaka, bo jest zupełną bzdurą. Nie ma też przesławnej sceny po odbiciu Rudego, kiedy Zośka czuwając całą noc przy Rudym kładzie się obok niego i gładzi go po głowie pocieszając go - jest tylko cytowanie wiersza Słowackiego. Dlaczego? Czyżby autor scenariusza bał się pokazać, że chłopcy byli sobie naprawdę bliscy? Obdarcie bohaterów z relacji powoduje, że cały film traci sens - ot faceci, którzy sobie walczą z Niemcami, a nie przyjaciele, którzy walczą ramię w ramię u swego boku.
Jedyne plusy: świetna muzyka oraz Rudy - aktor ma talent.
"Liczyłam na film, który będzie opowieścią o grupie przyjaciół, którzy razem kończą liceum, razem zdają maturę, razem są harcerzami, razem walczą o Polskę przeprowadzając akcje. "
To wszystko nigdy nie zmieściło by się w 2 godzinnym filmie. W życiu. Musieliby nakręcić miniserial, a skoro jest film to moim zdaniem akurat dobrze zrobili skupiając się na okresie okupacyjnym, szkoda tylko że faktycznie wyszedł z tego remake "Akcji pod Arsenałem". Gdyby zrezygnowano z tandetnych wątków "miłosnych" i kompletnie nic nie wnoszących postaci kobiecych, to od razu zrobiłoby się miejsce na Alka. Pozbycie się wydumanego "konfliktu" Zośki z ojcem, jego fochów i histeryzowania z pistoletem na podłodze w łazience, dałoby z kolei czas na np. akcję w Celestynowie. Która pokazałaby postać Tadeusza w dużo lepszym świetle, niż zrobił to film po śmierci Rudego.
Co do wydarzeń sprzed wojny, to oglądając film pomyślałam, że mogli to zrobić w formie retrospekcji - np. scena kiedy harcerze pomagają we wrześniu spanikowanym uchodźcom, bo to było ogromnie ważne i ukształtowało ich na resztę krótkiego życia..."Nikt nie przygotował nas na klęskę i katastrofę" - jedno ze zdań, które najbardziej zapadły mi w pamięć z książki. W każdym razie taka scena mogłaby się pojawić, kiedy Rudy był na Pawiaku.
"Nie ma też przesławnej sceny po odbiciu Rudego, kiedy Zośka czuwając całą noc przy Rudym kładzie się obok niego i gładzi go po głowie pocieszając go - jest tylko cytowanie wiersza Słowackiego. Dlaczego? Czyżby autor scenariusza bał się pokazać, że chłopcy byli sobie naprawdę bliscy?"
Masz rację. Też mi tego zabrakło, a taka scena pojawiła się w "Akcji pod Arsenałem". W nowym filmie Rudy i Zośka praktycznie się nie dotykają. Nie ma pomiędzy nimi żadnego fizycznego kontaktu. Podejrzewam, że ma to wiele wspólnego z zeszłorocznymi "rewelacjami" na temat ich wzajemnej erotycznej fascynacji. Z tego samego powodu pewnie w filmie znalazły się te niesławne "sceny łóżkowe" z panienkami. Tak żeby nie było już cienia wątpliwości, że Rudy i Zośka nie mają się ku sobie ;-)
"Poza tym w rzeczywistości to Zośce tak bardzo zależało na odbiciu Rudego! Zamiast tego wprowadza się wątek znerwicowanej dziewczyny Rudego, która to prawie wymusza na Zośce ratunek dla swojego chłopaka, bo jest zupełną bzdurą. "
Akurat obsesję Zośki na punkcie odbicia Rudego pokazali moim zdaniem bardzo dobrze. To on był duszą akcji pod Arsenałem, film nie pozostawia co do tego wątpliwości. Gorzej z początkową fazą ich znajomości, nie wiem, co miały oznaczać te ołowiane spojrzenia, które rzucał Rudemu na każdym kroku :-)
Co do plusów, to zdjęcia i montaż również były świetne. I ogólnie pozytywnie odebrałam młodych aktorów - powiedzmy z pewnymi wyjątkami.
Mnie najbardziej razi wątek konfliktu między Zośką, a jego ojcem. To jest kompletna brednia, a taka "pomysłowość" reżysera jest nie w porządku, bo to nie jest fikcyjna historia...
Ciekawi mnie takie podejście. O tym jak zginął Zośka, jakie były jego relacje z kolegami itp. itd. wiemy tylko z jednego źródła - książki Kamińskiego. Książka została wydana w 1943r., a więc niedługo po tych wszystkich wydarzeniach. Niemniej jednak nie oznacza to iż to co w niej napisano to w 100% prawda. Już sama fabularyzowana treść książki oraz niektóre wymyślone fakty (np. nieistniejąca w rzeczywistości grupa Buki) pozwala stwierdzić, że raczej nie była to monografia naukowa a książka "ku pokrzepieniu serc". Tymczasem świat nie jest i nawet wtedy nie był czarno-biały. To, że Rudy był bez wątpienia dzielny i był patriotą, nie oznacza że nie mógł uprawiać seksu, przeżywać śmierci kolegi i zginąć w głupi sposób a nie z hymnem na ustach. Smutne, ale prawdziwe.