htt p:/ / naszdziennik. pl/polska-kraj/67923,sponiewierane-szare-szeregi. html
(trzeba usunąć spacje)
Chciałbym poprosić obrońców filmu o wypowiedzenie się po przeczytaniu tego artykułu. A, i wzięcia pod uwagę że film nie jest wolną produkcją a używa tytułu książki - co moim zdaniem, do pewnych rzeczy zobowiązuje... :)
Film będący ekranizacją/adaptacją książki nie musi być ściśle z nią zgodny. Nie jest to też dokument ani film biograficzny, tylko dramat wojenny. Tak więc wszelkie ubarwienia/zmiany są niejako logiczne. Film to nie to samo co książka, to co sprawdza się na papierze niekoniecznie sprawdzi się na ekranie.
Ubarwienia, ale nie jawne zmienianie historii - bądź co, bądź nie jest to fikcja literacka, a książka oparta na faktach, opowiadająca o życiu prawdziwych ludzi, nie zmyślonych bohaterów - więc nadmierne przeinaczanie nie powinno mieć tu miejsca.
Jak mówiłem, to nie film dokumentalny. Wiele było filmów zmieniających historię dla lepszej fabuły. Wiesz, że taka Pocachontas żyła naprawdę? Film Disneya niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Taka jest różnica, że o wydarzenia sprzed setek lat nikt już nie dba, a na tym filmie wiesza się psy o zmiany dlatego, że działo się to stosunkowo niedawno.
Mulan ponoć też i co? Już pominę "Kamienie na szaniec", ale nie przyrównywałabym filmów do bajek dla dzieci.
Nie chodzi o przyrównanie tylko analogiczną sytuację. Filmy tworzone na podstawie prawdziwej historii często zmieniają fakty i udramatyzowują akcję - choćby niedawny King's Speech.
No nie wiem. W bajkach niektóre rzeczy trzeba zmienić, bo mogą być np. zbyt brutalne dla dzieci. "Jak zostać królem" nie widziałam i nie znam historii na tyle, żeby się wypowiedzieć. Film "Marley i ja" też jest oparty na prawdziwych wydarzeniach, a zmienili mnóstwo, żeby z filmu obyczajowego wyszła komedia.
Natomiast filmy czysto historyczne... no nie wiem, moim zdaniem nie powinno się takich rzeczy robić. "Kamieni na szaniec" jeszcze nie widziałam, ale jeśli rzeczywiście tak wiele jest zmienione (z tą śmiercią Zośki to już przegięli), to mogli po prostu zrobić inny film w oparciu o te wydarzenia, bohaterowie mieliby inne imiona, a tytuł nie sugerowałby gimnazjalistom, że zamiast książki mogą obejrzeć film i poradzą sobie na kartkówce.
Ale Kamienie to nie film historyczny! To dramat wojenny bazowany na prawdziwych wydarzeniach.
Gdyby tak rzeczywiście było, to bym się nie czepiała. Natomiast powinni w takim razie zmienić tytuł i imiona bohaterów.
Dlaczego powinni? Jest oparty na prawdziwych wydarzeniach więc i imiona są prawdziwe.
Bo sugeruje wtedy, że to, co się dzieje na ekranie, wydarzyło się naprawdę, a ponoć nie zawsze tak jest.
I w kółko to samo. Nie, nie sugeruje, bo to nie dokument ani film biograficzny. To dramat wojenny, ekranizacja książki i jak to z ekranizacjami bywa, wykorzystuje imiona postaci z książki i mniej lub bardziej zmienia fabułę, dostosowuje ją do wymagań filmu.
Homek pozwól że Ci wyjaśnię!
Po pierwsze Tadeusz Zawadzki "Zośka" jest Polskim Bohaterem Narodowym, i w książce czyt. w rzeczywistości ginie jak prawdziwy bohater. Pamiętaj o tym, że Jego imieniem został nazwany jeden z oddziałów Armii Krajowej (poczytaj trochę o Powstaniu Warszawskim). Zośka jest symbolem odwagi. gdybym nie znał historii i obejrzał ten film powiedziałbym "co to za kraj który na bohatera narodowego wybiera tchórza? Co to za armia która swoje oddziały nazywa imieniem tchórza?
Po drugie. Film rządzi się własnymi prawami? Może być luźno powiązany z rzeczywistością?
Co powiesz na film pt. "Pismo święte" gdzie Adam i Ewa uprawiają seks w raju, Noe robi sobie orgię ze zwierzętami na arce przymierza a Jezus Wraz z Apostołami chodzi po świecie i gwałci wszystko co mu na drzewo nie ucieknie. Żeby było śmieszniej nie ma świadków którzy żyli w tamtych czasach więc nie wiesz jak było naprawdę, świadkowie "Kamieni na szaniec" jeszcze żyją.
Porównanie jest jak najbardziej na miejscu.... Temat Zośki powinien być świętością dla naszego Narodu!
Po pierwsze - tchórza? Konkretnie w którym momencie filmu Zośka okazał się tchórzem?
Tak i tak. Kiepski przykład jeśli już piszesz o prawdziwych wydarzeniach bo biblia to po prostu fikcja i jej ekranizacja nie różni się od ekranizacji innych powieści fantastycznych.
Natomiast żaden temat nie powinien być niedotykalną świętością, bez żadnych przemyśleń, bo tak. Jak to mówią żartobliwie "przecież wiadomo, że bohaterowi nie jedzą i nie robią kupy". To byli prawdziwi ludzie a nie posągi z marmuru i bardzo dobrze, że tak ich ukazano w filmie.
Scena śmierci Zośki w filmie jest śmiercią tchórza, dodatkowo scena kpiny z Virtuti Militari, ten order to najwyższe powtarzam najwyższe odznaczenie wojskowe, dla obrońcy ojczyzny to najwyższy zaszczyt otrzymać ten medal a nie jakaś kpina. Virtuti Militari przyznawany był za Jeśli dla Ciebie nie jest to wystarczająco jasne bo temat Polski jest Ci obcy... Virtuti militari to odpowiednik amerykańskiego Kongresowego medalu Honoru.
No patrz, a ja myślałem, że twórcy pięknie pokazali, zamiast typowo Polaka i Niemca, dwóch młodych ludzi. Bardzo dobra decyzja i nie ma w tym nic z tchórzostwa.
No i widzę że zaczynają się podjazdy osobiste, jak zwykle. Także chyba podziękuję.
Powiem tak.
Nie przeszkadzałoby mi to wcale gdyby:
Tytuł filmu był inny, jakikolwiek byle nie "Kamienie na szaniec"
Imiona bohaterów były zmienione np. zamiast "Zośka", "Kaśka", zamiast "Rudy" "Czarny" itp
co do osobistych podjazdów, źle mnie zrozumiałeś. Żyjemy w takich czasach że dla większości młodych ludzi Virtuti Militari nic nie znaczy za to wszyscy wiedzą czym jest Kongresowy Medal Honoru.
I bez urazy... aby stworzyć film dla ludzi inteligentnych nie trzeba realiów II wojny światowej przedstawiać w sposób współczesny... Ci ludzie to zrozumieją gdyż wiedzą jakie były realia życia, priorytety i system wartości prawie 100 lat temu. Tylko ludziom mało inteligentnym trzeba serwować tego typu zabiegi by coś do nich dotarło. Tak samo jak ludzie mało inteligentni będą tłumaczyć że Gliński chciał pokazać człowieczeństwo Zośki w scenie pokazującej śmierć tego bohatera. W realiach II wojny światowej zostałby okrzyknięty tchórzem.
Kolejny przykład "Nowych szat cesarza" jakże mądrej i jakże aktualnej bajki Andersena
Tytuł i imiona są adekwatne bo to ekranizacja książki o tym tytule i postaci z takimi imionami.
To nie jest przedstawianie czegokolwiek w sposób współczesny, bo uczucia ludzkie się nie zmieniają. W każdych czasach ludzie wątpią, boją się, błądzą itd. I dlatego są ludźmi. I zapewniam cię, że w tamtych czasach młodzi ludzie nie byli robotami. Owszem, może ówcześni Zośce nazwaliby go tchórzem, może taki był przyjęty sposób myślenia (w końcu wojna, Niemiec to wróg). Ale to nie znaczy że nikt z tych ludzi nie miał wątpliwości. Nie sądzę, by byli bezmyślnymi maszynami.
A co mają do tego nowe szaty? Z tego co pamiętam to bajka z prostym morałem o głupocie ludzi, którzy będą powtarzać coś bezmyślnie po innych zamiast samemu pomyśleć. W sumie trochę tego widzę w co bardziej fanatycznych krytykach tego filmu, nie mam na myśli nikogo konkretnego.
Podam Ci przykład:
Scena nakrycia Rudego z dziewczyną przez Jego rodziców. Ciebie nie razi bo dziś to normalne. W tamtych czasach dziewczyna wyleciałaby za drzwi z etykietką "ladacznica", a Rudy miałby niezły wykład na temat moralności.
Wracając do tamtych czasów. Jesteś człowiekiem wychowanym w czasach gdzie wszem i wobec głoszona jest tolerancja, przyjaźń, humanitaryzm. Gdzie nikt nikogo nie napada a świętości takie jak "Bóg, Honor i Ojczyzna" nie mają racji bytu gdyż żyjemy w globalnej wiosce jaką jest unia europejska, dążąc do tego by świat był bez żadnych granic. Młodzież wychowywana jest bez szacunku do kogokolwiek a największymi ich autorytetami są ludzie mający konflikt z prawem. Uczniowie chodzą do szkoły po to by się spotkać z kolegami i poopowiadać o suto nakrapianych alkoholem i pełnych seksu imprezach. Nikt nie chce się uczyć nie ma pasji a rzeczywista skala ocen kończy się na 3 zamiast 6. Wśród młodzieży powszechny jest analfabetyzm gdyż znakomita większość ma problemy z czytaniem w szkole średniej nie mówiąc już o czytaniu ze zrozumieniem (jeden z tematów maturalnych – za moich czasów I-II klasa szkoły podstawowej) Przykro to czytać ale niestety takie są dzisiejsze realia. Nie dziwi zatem fakt że obecna młodzież pozbawiona jest podstawowej zdolności jaką jest wyobraźnia. I dlatego aby ten film był zrozumiały dla większości (płacą przecież za bilety) trzeba było czasy II wojny światowej dostosować do współczesnych realiów. Gdyby Gliński pokazał jak było naprawdę prawdopodobnie film nie zostałby zrozumiany, okrzykniętoby że jest nudny a ocena wahałaby się w granicach 3-4. Co sprytniejsi widząc scenę śmierci Zośki stwierdzą że to była piękna metafora ukazująca człowieczeństwo tego bohatera (zły Niemiec bo strzelił, dobry Polak bo nie strzelił) bo w czasach głębokiego humanizmu tak powinien zachować się każdy normalny człowiek.
Te jak Ty to nazywasz fanatyczne krytyki filmu są jak najbardziej zasłużone dlaczego? Po pierwsze film pokazuje błędny obraz tamtych realiów a co za tym idzie, robi wodę z mózgu młodym ludziom. W czasach kiedy ludzie czytają coraz mniej filmy tego typu powinny uczyć, pokazywać jak było naprawdę, poza tym trzeba brać pod uwagę że "Kamienie na szaniec" to lektura szkolna i młodzież zamiast sięgać po książkę będzie wolała obejrzeć film, stąd pomysł na zmianę tytułu i imion bohaterów.
Rozumiem, że tamtejsza młodzież nie odczuwała pociągu do płci przeciwnej? Bo jeśli odczuwała, poza tym wiadomo, że Rudy i Zośka mieli dziewczyny, to nie widzę tu żadnego przedstawiania czegokolwiek, co jest współcześnie a nie było wtedy.
Fajna charakterystyka, ale nie moja i nie ogółu dzisiejszej młodzieży (ja się już chyba do niej nie zaliczam), a jedynie jej części. Scena o której mówimy pokazuje po prostu człowieczeństwo Zośki, zwątpienie, którego nie brakło i w tamtych czasach.
Czterej pancerni, czyli wojna jako majówka albo Stawka, czyli Kloss kontra Niemcy-debile. Niezbyt dobre przykłady. To, że nikt się nie czepiał, bo wtedy ludzie chcieli posągowych postaci, dobrych i złych, nie znaczy, że tak wtedy wyglądali ludzie.
Zacznę od ostatniego akapitu, po ponownym przeczytaniu mojego postu doszedłem do tego samego wniosku stąd zmiana treści na bardziej adekwatną.
Owszem pociąg do płci przeciwnej w tamtych czasach był tak samo jak dużo dużo wcześniej, świadczyć o tym może fakt iż teraz zarówno Ty jak i ja mamy możliwość wymieniania się poglądami. Nie znaczy to też że dzieci w gimnazjum w tamtych czasach bawiły się w popularne obecnie "słoneczko". tak jak wspomniałem było to kwestią moralności, często do seksu dochodziło dopiero po ślubie, wiem że w dzisiejszych czasach jest to nie do pomyślenia ale kiedyś bycie panną z dzieckiem było powodem do hańby. Kobieta która nie była dziewicą w dniu ślubu mogla zostać odrzucona, dlatego szła do łóżka tylko z tym mężczyzną z którym była związana na cale życie. Pamiętaj że wtedy nie było tyle rozwodów co teraz.
Człowieczeństwo Zośki można było pokazać w inny sposób a jego wątpliwości co do oddania strzału powinny zostać pokazane np. w rozmowie. Z tego co pamiętam w książce miał takie Alek. W walce nie było czasu na takie rozważania i ktoś taki jak Zośka doskonale o tym wiedział...
Naprawdę myślisz, że kiedyś młodzi nie uprawiali seksu równie często jak teraz? Nie było wszechobecnego dzisiaj puszczalstwa itd, ale to, że w dzisiejszej świadomości przedstawia się tamte czasy jako takie czyste nie znaczy, że takie były. Otóż nie były. Wszyscy lubią idealizować to lepsze "kiedyś", kiedy nie było tego i owego dzisiejszego zła.
Skoro sam przyznajesz, że można było pokazać wątpliwości Zośki, to dlaczego nie właśnie w takiej scenie, w jakiej je pokazano?
widzisz? nawet Tobie z trudem przychodzi zrozumienie że kiedyś było naprawdę inaczej a jesteś inteligentnym człowiekiem. Wszystko to jest kwestią wychowania, nawet ja pamiętam czasy kiedy trzeba było się nabiegać za dziewczyną aby z nią chodzić za rękę a co dopiero wylądować w łóżku, nie tak jak dziś wystarczy jedna randka i po 9 miesiącach dziecko. Młodzież "bzykałaby" się nawet na lekcji gdyby nauczyciel na to pozwolił, nie mają żadnych zahamowań. Dlatego tak trudno jest to zrozumieć.
Dlaczego nie w takiej scenie?
z dwóch powodów. Tadeusz Zawadzki "Zośka" jest bohaterem narodowym, żołnierzem grupy szturmowej Armii Krajowej może to zabrzmi dziwnie ale ludzie tacy jak On nie mieli wątpliwości w walce czy strzelić czy nie... tak byli wychowani... dla nas żyjących współcześnie może to być niezrozumiale ale tak jest. My jesteśmy wychowani inaczej, w czasach pokoju, nie musimy się martwić że przyjdzie ktoś i zabije nas za to że mówimy innym językiem, pamiętaj że wojna zmienia ludzi, wyzwala w nich najgorsze cechy, poza tym pamiętaj że Polska w 1918 roku wróciła po 123 latach na mapy Polski rodzice naszych bohaterów żyli w czasach zaborów i I wojny światowej oraz wojny bolszewickiej co na pewno miało wpływ na wychowanie dzieci i postrzeganie świata. Pomyśl o tym w tych kategoriach może wtedy będzie Ci łatwiej zrozumieć dlaczego moim zdaniem Zośka nie zawahałby się strzelić.
Skąd pomysł, żem inteligentny?:)
Już napisałem - wiem, że kiedyś przyjęte normy i zasady były inne. Ale normy i zasady, które zmieniają się z biegiem czasu nie równają się naturze ludzkiej, która jest niezmienna. Tak więc przyjmuje się, że kiedyś było inaczej na podstawie norm i zasad, które były wówczas uważane za słuszne, a nie na podstawie faktycznych zachowań ludzi w tamtym czasie. Które oczywiście w pewnym stopniu różniły się od dzisiejszych, głównie natężeniem, ale nie w tak dużym stopniu jak się to przedstawia.
Myślisz, że nie zawahałby się, widząc młodego chłopaka? Nie chodziło o zabicie w walce dorosłego Niemca, a to co innego. Wychowanie, jakkolwiek wpaja pewne zasady, nie zmienia z grubsza natury ludzkiej.
"Tadeusz Zawadzki "Zośka" jest bohaterem narodowym, żołnierzem grupy szturmowej Armii Krajowej może to zabrzmi dziwnie ale ludzie tacy jak On nie mieli wątpliwości w walce czy strzelić czy nie..."
Jedno i to samo i tak w koło Macieju. Jak napisałam już w innym temacie, polecam ci odświeżyć sobie książkę Kamińskiego, a zwłaszcza fragmenty dotyczące Alka i jego wątpliwości odnośnie "strzelania do Niemców". A był to bądź co bądź towarzysz broni Zośki i człowiek z tego samego pokolenia. Proponuję również zapoznać się z tym, co pisali Borowski, Baczyński i Bratny (w pierwszym tomie "Kolumbów" jest cały wątek poświęcony pewnej zażyłości pomiędzy młodym akowcem Jerzym i przypadkowo poznanym rówieśnikiem z Wermachtu) w temacie "strzelania do Niemców", czy ogólnie do wroga i uwierz, nie miało to nic wspólnego z postawą "bez mrugnięcia okiem".
Uczepiłeś się sceny śmierci Zośki i jego rzekomego tchórzostwa, ale to jest wyłącznie twoja, moim zdaniem chybiona, interpretacja. Również nie bardzo odpowiada mi interpretacja tej postaci według Glińskiego, też wolałabym żeby zginął "po bożemu" - tzn. tak jak opisał to Kamiński w oparciu o relację "Laudańskiego", ale kompletnie nie rozumiem zarzutu tchórzostwa. Okazał się zwyczajnie bardziej ludzki i empatyczny od swojego niemieckiego rówieśnika.
Ty również jedno i to samo.
Rozumiem że film w którym polscy żołnierze na widok Niemców stanęliby na baczność rzucili broń i dali się zabić jednocześnie krzycząc do Niemców "kochamy Was ludzie" na tym portalu otrzymałby ocenę 10/10 jako film pokazujący polski oręż od strony humanistycznej. mam rację? Właśnie tak powinny być robione filmy! Nie zabijać tylko dać się zabić....
Zacznijmy od nakręcenie nowego Westerplatte, Polacy zamiast walczyć niech staną szeregiem i dadzą się wystrzelać jak kaczki, potem nakręcimy film o Hubalu, który będzie miał rozterkę po co walczyć z Niemcami przecież i tak się poddaliśmy, następnie może o Bitwie o Anglię jak Dywizjon 303 zastanawia się czy wystartować i strzelać do Niemców, przecież mogą zabić nie tylko ich ale i popsuć takie ładne samoloty. Nakręćmy jeszcze film o Bitwie pod Grunwaldem jak wojska polsko-litewskie z otwartymi przyłbicami daje się wyrżnąć jak świniaki w rzeźni.... Pokażmy całemu światu jakie to Polacy mają "ludzkie" odruchy...
teraz jesteś zadowolona?
z jednej strony ksiazka Kamińskiego heroizuje bohaterow z drugej film, ktory stra sie im nadac bardziej ludzkie cechy i idzie w strone akcji. Jednak ani ksiazka ani film nie sa kronikami historycznymi, mimo ze opisuja prawdziwe wydarzenia i postaci. ksiazka Kamiński staral sie przedstawic wydarzenie i postaci jak nawierniej, ale przeciez to tez jest jego wizja literacka. W filmie starano sie odsiwzyc bohaterow i odnalesc w nich chlopakow bardziej strawnych dla mlodziezy w naszych czasach. tendencyjny ten artykuly gdzie ktos mowi, ze taki a taki by nigdy tak nie zrobil czy nie powiedzial, bo byl honorowym zolniezem, ucielesnieniem Winkelryda czy innego romantycznego bohatera.film jest dla mlodych ludzi, zeby mogli poznac te histori i utozszamiac sie z bohaterami, a nie kolejna laurka dla starych bohaterow. moim zdaniem to dobrze, ze zdemitologizowano cala historie, bo mozna spojrzen na wszystko z innej perspektywy. to ze bojaterowie byli najlepszymi z szarych szeregow nie znaczy, ze nie byli mlodymi chlopakami. wiec film w zadnym wypadku nie umniejsza ich zaslug.
Odpowiem po przeczytaniu tak. Ja się wywodzę z patriotycznego domu i w takich wartościach byłam wychowana. Problem w tym, że dla mnie wystarczyła "Akcja pod arsenałem", "Kolumbowie" etc. Obecnej młodzieży tamte filmy już nie przekonują. Nie potrafią ich zrozumieć. Ten film zrozumieli - dla nich to było bohaterstwo. CO ważne, po tym filmie podjęli dyskusję, zadawali pytania i WYSŁUCHALI! Rozmowa przed filmem była jałowa, po filmie słuchali w skupieniu. Mówię o pokoleniu, które z trudem skupia uwagę na 20 minut. A po filmie się udało - słuchali i chcieli się dowiedzieć więcej. Młodzi ludzie nie potrafią zmierzyć się ze spiżem - w takiej sytuacji kapitulują, bo nie chcą wyjść gorzej w porównaniu. Jeśli zaś widzą postaci z krwi i z kości to potrafią się z nimi identyfikować. A po filmie można wiele przekazać, dopowiedzieć i wyjaśnić. Nie patrzmy spojrzeniem naszych oczu. Popatrzmy jak młodzi ludzie. Mam swoje lata i wiem, że jak się coś wielokrotnie powtarza to się w to wierzy - i teraz 70 lat po powstaniu można uwierzyć we wszystko, że nie było rozterek, łez i zwątpienia.