Hasełka i zero konkretów. Bardzo popularne słowo "manipulacja". Typowy post na FilmWebie. Wybacz. A "przerabiałem to na studiach" niestety nie robi z Ciebie znawcy tematu w moich oczach.

Przepraszam, oto dwa przykłady które utkwiły mi w pamięci:
- Jedna z ostatnich scen filmu pokazująca Nowy Orlean po uderzeniu Huraganu Katrina, i komentarz z offu, którego nie pamiętam dokładnie, ale jego sens brzmiał mniej więcej "To smutne, że znowu cierpią najbiedniejsi i najmniej mogący obywatele". Po pierwsze nie ma związku miedzy uderzeniem Katriny a tematyką filmu, a dwa - w domyśle można było odczytać jakoby uderzenie huraganu też było winą gigantów z wall street.
- Zbitka scen ze starych, czarno białych filmów wraz z powtarzanym coraz wolniej hasłem do momentu, aż brzmiało jak z zepsutej płyty winylowej (chyba "Kapitalizm jest dobry" albo "kochamy kapitalizm"), co miało je wyśmiać a dodatkowo poprzez wielokrotne powtórzenie utrwalić w głowie widza to niekorzystne skojarzenie.
- Sceny z filmu o Chrystusie z podłożonymi wypowiedziami które również miały wyśmiać kapitalizm (chociaż to akurat nie była może czysta manipulacja)

Na pewno film jest bardzo subiektywny i pokazuje punkt widzenia autora. Tylko czy wtedy możemy jeszcze mówić ze jest to dokument (który jako gatunek dziennikarski powinien pokazywać rzeczy obiektywnie, a przynajmniej z paru punktów widzenia)? Dla mnie jest to raczej film propagandowo-agitacyjny i dlatego mi się nie podobał.

PS. Dodatkowo jeszcze w całym filmie autor grał na uczuciach odbiorców (chociażby wspomniane już zdjęcia po uderzeniu Katriny)

Akurat Moore jest twórcą bardzo specyficznym, acz to tez jest u niego ciekawe, ta jego łatwość do odrzucania niewygodnych faktów, a składania do kupy tylko tych pasujących do odgórnej tezy. Ogólnie zgodzę się na pewno, ze człowiek, który potraktuje ten film stricte jak dokument da się bardzo łatwo oszukać i przyjmie bez mrugnięcia subiektywne odczucia autora. Aczkolwiek trochę świadomości i wychodzi z tego naprawdę przyjemne kino rozrywkowe w... konwencji dokumentu? Cięzko mi to zdefiniować.

Jako kino rozrywkowe? Może, chociaz chyba już wolę sobie jakiś film fabularny obejrzeć :). Natomiast ja obejrzałem go jako dokument stricte na temat kryzysu i ogólnej sytuacji w stanach (a przynajmniej tak został mi przedstawiony w ramach zajęć na uczelni z odrobinę nawiedzonym profesorem). I jako dokument właśnie dostaje ode mnie 2/10.

Filmy dokumentalne sa po to by poruszac widzow, tak, sa pelne gierek slowem, dzwiekiem i obrazem i o to wlasnie chodzi, by uwidocznic pewne aspekty. Filmy dokumentalne zawieraja techniki propagandowe, i slusznie. Nie wolno ogladac takich filmow bez krytycznego myslenia i zdrowego rozsadku. Nie wyklucza to jednak cieszacego oko gestu, np. jak owiniecie budynku tasma "crime scene".
WIEM proponuje taka definicje: "1948 światowa organizacja World Union of Documentary sformułowała definicję: "Przez film dokumentalny należy rozumieć wszelkie metody rejestrowania na taśmie filmowej rozmaitych aspektów rzeczywistości interpretowanych bądź jako faktycznie sfilmowane, bądź też jako jej wiarygodna i usprawiedliwiona rekonstrukcja". Poszerzono w ten sposób pojęcie dokumentalnego filmu o quasidokumentalne (paradokumentalne) zdjęcia, w ramach których rekonstruowano historyczne zdarzenia, często w autentycznej scenerii."