Z początku jest fantastycznie, klimat filmu jak z lat 40. (taki jest zresztą do końca), kręcony lekką ręką, powiedziałbym nawet, że z przymrużeniem oka...jest całkiem zabawnie, przyjemnie i interesująco. Im dłużej jednak, tym gorzej - wojna i romans to seria kliszy i sztampa...jednak cały czas kręcona i grana dobrze, no i bez patosu. Więc w sumie wychodzi tak średnio. Pomimo schematyczności fabuły i drugoplanowych postaci ten film naprawdę da się oglądać. A tak z zupełnie innej beczki - nie znam się na militariach - ale niektóre kostiumy i pojazdy wydawały mi się bardzo współczesne...
Najlepiej zapamiętam z "Mandoliny..." motyw grany przez Corellego przy stole...fantastyczny fragment :)
Szkoda, że tej muzyki było tak mało.