Lubię takie stare wampirystyczne historie, nakręcone już w miarę nowocześnie. Wampir wysysa wraz z krwią młodość, a dziewczyny do wysysania Anglicy dobrali wyjątkowo ładniutkie ... w sumie niezły film. Jeśli ktoś lubi takie starocie, oczywiście, bo małolactwo przyzwyczajone do komputerowych stworów i teledyskowego montażu, tego nie doceni. Nie przepadam za wytwórnią Hammer, jak już kiczowate horrory, to wolę R. Cormana i RKO (Val Lewton – „Ludzie koty” itp.).
Natomiast tytułowy łowca wampirów to taki XVIII-wieczny angielski wiedźmin, nawet medytuje i z japońską kataną biega (w filmie z 1974!). Wiedziałem, że Sapkowski z czegoś musiał ściągnąć tę postać. Wyraźnie też ściągnął rozprawę z trzema najemnikami w karczmie (u Sapka jednego z nich nazywano "Profesor") - mistrz ewidentnie oglądał kiedyś ten film.
Sam film pomimo licznych wad uznam za udany: postać „proto-wiedźmina”, ładne aktorki (w tym absolutnie przepiękna Caroline Munro), klimat starego angielskiego filmu, wampiry wysysające życie/młodość, a nie krew. Jakieś 7-8/10.