Mnie poruszył ten film. Może dlatego, że jestem mamą dzieci, trudnych dzieci, które stwarzają problemy, których jak wiadomo każdy chciałby uniknąć.
Wyznanie Any, głównej bohaterki tego filmu jest bardzo przykre. Po tylu latach odważyła się wreszcie powiedzieć to, co czuje w głębi duszy nie jedna z kobiet na tym świecie.
Mąż, w tym przypadku Mateo bagatelizuje każdy aspekt poruszany przez Anę.
Film przykry, na wskroś prawdziwy.
W przypadku Any większym problemem niż to, że zgodziła się zajść w ciążę było to, że syn nie odwzajemniał jej miłości. Anie najbardziej zależało na tym, aby być dobrą matką. Ale chyba zaczyna wątpić w to, czy jej to wyszło. Czy udało jej się być dobrą matką? Jeżeli syn jej nienawidzi, to jej wątpliwości są uzasadnione. Pozostaje nadzieja, że jak syn dorośnie, to wtedy doceni.