CZYTAJCIE ŚMIAŁO, bez spojlerów!FIlm wykracza poza schematy. Dobrzy nie są tacy wspaniali, ci źli nie są jednak tacy najgorsi. Przemoc jest naturalistyczna, ale jest tylko dodatkiem, nie treścią. Aktorstwo na dobrym poziomie, wystarczy zresztą spojrzeć na listę płac: Żentara, Kamińska, Buczkowski, Trela... Oczywiście kumple "złego bossa" są w zasadzie zabawni i przerysowani, bo tacy muszą być ludzie z gminu, ale to cały czas wpisuje się w ramy filmu. Nie wiem, czy reżyser tak chciał, czy tak wyszło, ale dramaturgia zbliża się go granicy kiczu, lecz nigdy jej nie przekracza. A napięcie powolutku jest budowane od pierwszych scen (niebezpieczna mijanka jeszcze podczas początkowych napisów).Możliwe, że młodzież karmiona kinem made in USA uzna film za ramotę (no tam nic się nie dzieje!), ale każdy, kto choć liznął trochę PRL-u, znajdzie w nim brudny realizm "tamtych" czasów. Nieduże grupki eleganckich żuli "dyskutujące" o życiu w bramach czy na skwerach niedużych miasteczek. Kolejka, bo dowieźli piwo (sam w takiej stałem w Rucianem przy przystani). Gospodarcze kłusownictwo (rybi szaber). Ludyczne odpusty, pod koniec których można było zobaczyć pijane szemrane towarzystwo, często pokrwawione po bójkach. Nikt, kto obejrzał film, nie chciałby spotkać Buczkowskiego w ciemnej ulicy! Aktor musiałby zapewne dłuższą chwilę przekonywać, że jest tylko aktorem. Jest i amerykański truck, i zbożny cel, który przywiódł inteligentów z miasta na prowincję. Jest całkiem sporo akcji i są chwile zadumy...
Reasumując: oceniam na 8/10 z lekkim zmrużeniem oka:) i zachęcam do obejrzenia, bo to nieszablonowy film jak na lata peerelu, a akcja trzyma w napięciu do końca.