Karin Månsdotter to film składający się z trzech części, opowiadających o życiu nisko urodzonej konkubiny Eryka XIV. Pierwsza utrzymana jest w stylu kina niemego ala Meiles, dużo tu zabawy, kolorów, magii, która płynnie przechodzi do części drugiej, na podstawie dramatu Strindberga - ekran zachodzi surową czernią i bielą, a widz podziwia teraz grę charakterów pośród imponujących, zamkowych dekoracji. Fabularnie Karin pada ofiarą politycznych intryg i dworskich manewrów, których nie rozumie. Kiedy Eryk finalnie zostaje w końcu uwięziony za swój brak kompetencji, ona wraz z dziećmi zostaje wydalona z dworu, a sam film płynnie przechodzi do ostatniej części, która przybiera formę kroniki jej ostatnich lat, zrekonstruowanej z notatek zapisanych na marginesach Biblii w różnych klasztorach i zamkach, które były jej więzieniami.
Treściowo film mało ważny, największe wrażenie robią tu po latach: rozmach dekoracji, świetne zdjęcia, artystyczna i nowatorska struktura filmu (trzy części zderzające się ze sobą), krytyka samej idei arystokracji oraz realistyczny obraz księżniczki wyrosłej z nizin w tradycyjnej pobożności klasy średniej.