w zwiąsku z seansem tego filmu cała szkoła(pewnie wiekszosc w Kraju) ruszyla tlumnie na seans aby ustrzec sie przed codzienna rutyna szkolnej rzeczywistosci.
Mam pewną refleksje nasuwającą mi sie przy takich właśnie okazjach, ze w kinie lepiej pije sie piwno z butelki od tego w puszcze(wiecie ten pssstryk powoduje nadmierne zainteresowanie nasza osoba wspoł ogladających) :D oczywiscie to był dowcip...
Chodzi o to ze jak sobie siedziałem z kolegą i jak jedlismy "cipsy" była taka scena w ktorej papież umierał w meczarniach walczac z postepujaca niemoca spowodowana chorobą, i wszyscy w skupieniu i rozWruszeni pochlipuja w najlepsze lametujac nad losem papieża... cisza... słychać smarkanie w nosy...cisza...cisza...
nagle kumpel ni z gruchy ni z pietruchy pyta kiedy pijemy:D na to jakby na zawolanie papież charcze wydając ostatni dźwiek i umiera (sic!) jakby zareagował na to co mój towarzysz powiedział:D hehe tak sie smialismy z tego ze był to najzabawniejszy momet tej wizyty w kinie :D :D
ja pier*** to jestes niewychowanym chamem. rodzice cie niczego w domu nie nauczyli. rozumiemm nie chodzi mi o to ze tak wkinie zrobiliscie tlykoze na takim filmie i podczas tkaiej sceny. ostatni gbór...:/ nie mowie przez to ze mieliscie caly film przeplakac ale mogliscie troche pokory okazac podczas tej sceeny. ja pierdole. ja bym ci tam chyba tak odpierdolil zebys sie nie pozbieral
Tak to jest, gdy dzieci idą do kina bo tak wypada, a nie dlatego że chcą. Zresztą twoja odpowiedź na tą prowokację też jest poniżej poziomu.
innymi słowy...gdzie nie spojrzeć, owoce nauki JPII dojrzewają...