Trudno było mi wgryźć się w tę opowieść, choć z czasem stawało się to coraz łatwiejsze. Raag nie odstaje od reszty Europejczyków, którzy upodobali sobie ostatnimi czasy powolne, okrojone w dialogach historie. W połączeniu z obrazowaniem małej społeczności sprawdza się to całkiem dobrze, choć brak jakiegokolwiek klimatu przez pierwsze chwile filmu namieszał mi w głowie. Nie jest to produkcja efektowna, ani mocno chwytająca za serce jak chociażby Polowanie Thomasa Vinterberga. Jednak wszystko wskazuje na to, że nie o przedstawienie dramatu chodziło Raagowi przede wszystkim. Najważniejszym wątkiem Kertu jest uczucie kiełkujące między dwójką problematycznych postaci, miłość, która pozwala głównej bohaterce wyswobodzić się więzienia zbudowanego jej przez rodzinę.
więcej na blogspocie - Trzecim Okiem.