Początkowo całkiem fajne, dobra fabuła i temat, potem zaś człowiek się wkręca czeka na
rozwój jakiejś akcji i bum film się kończy. I tak właściwie miałem poczucie jakby kompletnie
olali jakieś sensowne zakończenie.
Chyba mam tak samo. Niby wszystko ok, widzę co się dzieje z dziewczyną, ale co dalej? Jakiś wniosek? Coś dla widza? Bo że życie jest kiepskie, to sama wiem z doświadczenia. Zdecydowany brak puenty.
Niestety również muszę podzielić wasze zdania. Niestety - ponieważ wierzyłem w ten film, obiecujące zwiastuny, ciekawa obsada...
Lubię filmy które zajmują mi trochę więcej czasu niż 2h w kinie, filmy o których myślę, które skłaniają mnie do refleksji, a tu - widz ma wszystko podane na tacy, film nie zmusza go do jakiegokolwiek wysiłku intelektualnego.
Całe szczęście, że przynajmniej Roma Gąsiorowska miała tu miejsce do pozachwycania widza, gdyby nie ona, miałbym spory problem z dotrwaniem do końca...
Mam dokładnie to samo. Dałam jedno oczko wyżej od Ciebie ze względu na grę Romy Gąsiorowskiej - grała prostą dziewczynę i ukazała ją w sposób całkowicie autentyczny. Nie można się przyczepić do jej gry. W ogóle obsada była bardzo dobra.
Ja zwróciłam uwagę na jeszcze jedną rzecz - chyba się czepiam, ale nie wydaje mi się normalne, żeby dwójka ludzi wyprowadzała się z mieszkania ze względu na jednego kłopotliwego współlokatora - z tego co ja wiem o życiu to raczej by ją grzecznie poprosili o wyniesienie się. Kompletnie niezrozumiała dla mnie sytuacja. Z mieszkaniami nie jest tak łatwo, żeby się z dnia na dzień wyprowadzać, że nie wspomnę już o umowie czy kaucji.
Ja z czystym sumieniem dałam nienaciąganą siódemeczkę. Film z tych, które stawiają sporo pytań i nie sugerują odpowiedzi. Taki wycinek z życia. Postacie, relacje międzyludzkie, bardzo wiarygodne. Nie ma dobra i zła, są rożne odcienie szarości. Zakończenie zupełnie mnie nie rozczarowało :) ale o gustach się nie dyskutuje :)