"zapomnę wszystko, czego mnie w Szkole nauczyli o poprawnej dykcji". W efekcie słyszymy jak jej bohaterka nie tyle mówi do innych (oraz do widzów), ile raczej coś tam sobie bełkocze przez półściśnięte wargi. Raz po raz "ścina" samogłoski, całkowicie pomija pierwszą bądź końcową sylabę w wyrazie. To i owo da się zrozumieć. Lecz jednak nie zawsze.
Ja oczywiście wiem, że to ukłon twórców w stronę tak zwanego realizmu. W prawdziwym wszak życiu ogromna większość obywateli posiada dykcję znakomicie gorszą od zawodowych aktorów. W prawdziwym życiu ludzie mówią jeszcze mniej wyraźnie, niż Ki. Tylko czy ja muszę się tak męczyć oglądając kolejny ambitny polski dofinansowany przez PISF; film niby to z z życia, za to bez scenariusza?
Może.Ja się chyba do jej wymowy przyzwyczaiłam i nie przeszkadza mi to aż tak żebym zaniżała przez to ocenę filmu czy coś w tym stylu.
Mało znam filmów z tą aktorką. Jeśli rzeczywiście tylko tak potrafi mówić, to znaczy, że nie opanowała technik pracy głosem. I to ją będzie poważnie ograniczało w jej karierze w przyszłości.
Chciałabym poprawić - Roma Gąsiorowska nie zapomniała dykcji, ona w żadnym filmie, w którym grała nie mówi wyraźnie. W każdym filmie ma kluchy między nosem i gardłem, mówi tak, że trudno zrozumieć, więc scenariusz jest jej kompletnie niepotrzebny, bo i tak nie wiadomo o co chodzi w dialogach. Dziwię się, że ktokolwiek ją zatrudnia do filmów. Nawet gdy film dobry, to ona psuje go swoją osobą.