"ki" film o nic nie mówiącym tytule.
Wybrałem się na film. Nie wiele wiedząc o nim. Postać aktorki R.G. wywoływała moje
skojarzenie, nie wiedziałem czy słuszne, do nagrody i zakręconych podziękowań za nią
na Festiwalu Filmowym.
Wcale nie jest tak łatwo spotkać się z "Ki". mnie udało się to za drugim razem. Pierwsza
próba, wtorkowy wieczór, kameralne kino w centrum miasta i ZABRAKŁO BILETÓW!
Udało się to dwa dni później.
Historia prosta. Opowiedziana bez fajerwerków. Młoda, ambitna, zdolna, matka.
Na pierwszy rzut oka, otrzymujemy obraz dziewczyny, która "nie ogarnia". Jednak jakże
mylne jest to spostrzeżenie. Dla mnie to opowieść o dziewczynie, która ma odwagę. Nie
tylko do proszenia o pomoc. Ma odwagę zrzucać swoje obowiązki na innych. A oni,
znajomi lub nie znajomi?! pomagają jej! widzowi może się wydać, że Ki wykorzystuje
otoczenie. Biorąc od niego a nic w zamian nie dając.
W filmie na duże brawa zasługują:
-aktorzy - świetny kasting
-dialogi - ani wulgarne ani cukierkowe
-stroje - ich ilośc jak w filmie kostiumowym z epoki
-3D - że nie wykorzystano.
Po wyjściu z kina, miałem ochotę wziąć słuchawkę telefonu i zadzwonić do kilku "ki",
które mnie otaczają.