Spodziewałem się złego a nawet bardzo złego filmu ale o dziwo takiego nie dostałem, bo nowy Kickboxer daje radę. Szkoda tylko ze uparcie trwali przy remaku, można było przecież opowiedzieć historię po latach i było by lepiej. No ale najważniejsze są sztuki walki a tych jest całkiem sporo, fajnie wyszły te przewrotki i fiflaki. Nawet sam JCVD się leje w paru scenach i udowadnia że nadal jest w formie (nawet bez koszulki). Trochę za bardzo przeciągnęli walkę finałową i widać brak świeżych pomysłów (przecież mamy XXI wiek).
Gra aktorska nie jest taka zła, główny bohater daje radę choć brakuje mu tego błysku w oku i raczej nie wróże mu sukcesu. Sam Van Damme też wypadł nad wyraz nieźle, pokazał że ma do siebie dystans. Nowy Tong Po czyli Dave Batista prezentuje się dobrze ale nie wzbudza grozy jak jego dawny pierwowzór.Reszta obsady OK ale bez jakiegoś zaskoczenia. Tylko ten kolega, pijaczek jakoś mi nie podpadł.
Fabuła jest bardzo prosta, to taka kalka starej wersji (choć na szczęście nie dosłowna) ale brak jakiejś świeżości.
Moja ocena 3,3/6
Zabrakło też poczucia humoru, aż prosi się w niektórych scenach o jakieś kąśliwe teksty. Za to mamy ładne zdjęcia i muzykę która nieźle wtapia się w tło. Jak dla mnie to jeden z lepszych filmów z Van Dammem w ostatnich latach, a napewno lepszy niż części 2, 3 i 4. Mimo wszystko nie widzę potrzeby realizacji 2 a nawet 3 części.