Wydaje mi się, że chodziło o nagrodę za kilera - 300 000

Rzeczywiście. Masz rację, Koksior, przeoczyłem (zapomniałem o nim?) ten fakt - powiedziane to było bardzo wyraźnie. Z drugiej strony, czy to właśnie Kiler pojmał "kilera"...? Ale pomógł wydatnie i bez niego zabójca byłby pewnie dalej na wolności, to i nagroda mu się należała. Chodzi mi też o to, że 300 tysi, to komenda miejska wydaje na wypłaty dla personelu w miesiąc, jak szacuję; tymczasem tu robią ' szpanę', że ho,ho! Acha, jeszcze połowa jest " na sieroty"....

Nagroda + odszkodowanie za niesłuszne aresztowanie.

Zgadzam się całkowicie.
Jednak z tych beznadziejnych części składowych wyszedł dobry film, który jeszcze można nazwać "świetną polską komedią". Dzisiaj już się takich filmów nie kręci, nie mam bladego pojęcia dlaczego... Przecież na te nowe gów.a nikt nie chodzi (box office) a powstają cały czas...
Ten słabo zagrany "Kiler" jest dobrym filmem, raz na kilka lat lubię do niego powrócić. Nie powiem nigdy tego samego o dzisiejszych "świetnych polskich komediach".

W ogóle polska komedia od lat próbuje nawiązać do 'holywoodzkiego kanonu". "Kiler", jak i bardzo wiele późniejszych produkcji, potwierdza to bezdyskusyjnie. Dziwne, że kiedyś było nam bliżej do owego "ideału", o czym sam niejako potwierdzasz. Paradoksalnie im bardziej ścigamy ten "pociąg", tym bardziej zwiększa się dystans do niego.
Komedie typu "Kac Wawa", "Wyjazd integracyjny", "Randka w ciemno" i wiele, wiele innych, nie wyłączając bardzo moim zdaniem udanych prób autorstwa Olafa Lubaszenki ( "Chłopaki nie płaczą" i "Dzień kojota") będące "polską odpowiedzią na >>hollywódzkie coś tam-coś tam<< ", potwierdzają tę zależność.

Edit:
Oczywiście : " Poranek...", nie "Dzień kojota". "Dzień", to był innego z psowatych;-). (Jakoś nie mogłem tego wyedytować poprzez formularz).