Ten niebezpieczny motyw często pojawia się w filmach sensacyjnych, karate czy kung - fu. Nie inaczej jest w przypadku Kill Bill'a. Na ekranie obserwowałem kobietę biegającą z mieczem zabijającą wszystko co się rusza. Film nie posiada głębi i jest dość płytki fabularnie. Uważam, że jest to jego największa wada. Quentin Tarantino jest jednym z najlepszych obecnie reżyserów. Prawie każdy kolejny film daje nadzieję na dzieło wybitne. Być może reżyser celowo pominął fabułę i chciał zadrwić w ten sposób z gatunku. Mnie takie żarty mało śmieszą. Ja zaczynałem oglądanie filmów od takiego kina, jeśli nie, to nawet kino typowo rozrywkowe powinno zawierać jakąś treść. Najdziwniejsze jest to, że po prawie 2 godzinach krwawej jatki film nie nudzi. Sceny walk i nawiązania do filmów z Bruce'm Lee, Kung-fu i klasyki kina japońskiego z tego gatunku - są "miłe" i przyjemnie się to ogląda. Muzyka pasuje do całości.