myślałem, że to będzie kolejny schematyczny bylejaki kicz. A tu o dziwo tak nie było - fabuła dosyć nieszablonowa ( oczywiście jak na kino akcji), bohater główny nie jest taki moim zdaniem czarno- biały, ale ma odcienie szarości. Dolph też myślę że się nieźle spisał, i jako aktor, i reżyser. Ujęcia też dobrze zrobione, zwłaszcza np. jego wspomnienia z czasów, gdy służył w KGB. Ogólnie, na tle temu podobnych produkcji film się wyróżnia, i czas poświęcony na jego obejrzenie nie uważam za stracony.
dokładnie
nie żałuje czasu spędzonego przed TV
Dolph jest inteligentny i grał w nie jednym filmie tego rodzaju. Odfiltrował co było w nich złe, dodał coś od siebie i wyszło całkiem niezłe kino akcji.
Zgadza się, swoją drogą przecież głupek nie studiowałby na MIT. Moim zdanie Dolph obok Stallone'a, Schwarzeneggera, Van Damma itp. zawsze będzie nieodzowną częścią kina sensacyjnego. A rola w ,,Punisherze'', da mu sądzę miejsce w annałach kinematografii, tak jak np ,,Rambo'' i ,,Rocky'' Stallone, albo ,,Terminator'' Arnoldowi. Trzeba też umieć docenić kunszt aktorów kina akcji, a wydaje mi się, że oni obok komików są niedoceniani, traktowani przez widzów z rezerwą, a na pierwszy plan zawsze idą osoby odrywający role w ,, ambitnych'' filmach.
Mądrze prawisz
Ja jeszcze dorzucę Stevena Seagala Jackie Chana i Jasona Stathama
Mnie również ten film pozytywnie zaskoczył, dobre kino akcji w sam raz na piątkowe lub sobotnie popołudnie.
Jak dla mnie jeden z lepszych filmów Dolpha (szczególnie z nowszych produkcji). Dałam 8. Może ciut zawyżona ale mam sentyment do tego aktora. No i film mi się podoba. Myślę, że z przyjemnością jeszcze raz go obejrzę. Solidna dawka kina sensacyjnego.
Większej szmiry w życiu nie widziałem. Bohater to kretyn i śmieć. Będąc mordercą na usługach KGB zakłada rodzinę. Współczułbym jego rodzinie, gdyby istnieli. Kretynizmy w filmie albo perfidia bohatera - pozwolił na śmierć nowego faceta byłej żony. Mógł nie powstrzymać żony przed ucieczką, ale mógł wyjść i zastrzelić tych gliniarzy. Uciekając przed ostrzałem budynku wybiega na zewnątrz, gdzie powinien dostać serię i być trupem. Podczas ucieczki żona ma go na muszce, po odebraniu broni rzuca się na niego z pięściami, nie dowiaduje się co z córką, ale rucha się z nim. Już to widzę jak uciekając przed mordercami, robiąc w gacie ze strachu, ma ochotę na ruchańsko. Piszę z pamięci, nie po kolei, bo nie warto nawet się wysilać przy tym filmie. Sporo szajsu w życiu obejrzałem. Ten film to jedna wielka kaszana. Bohater to dureń, który już dawno powinien być martwy, bo jest tak głupi. Już kit z tym, że naraża rodzinę, ale sam prosi się o kłopoty.
Ktoś tu pisał o ujęciach i wspomnieniach - jak ja tego nie znoszę w filmach. To tylko robienie sieczki z filmu, a nie pomysł na wspaniałe filmowanie.
Tekst z opisu - "Aby przeżyć i chronić tych, których kocha, musi stawić czoła demonom przeszłości." - jakim demonom przeszłości, przecież nadal jeździ i zabija na zlecenie. To zwykły pier. dolony morderca. W wielu tego typu filmach chodzi o jakąś skruchę, próbę odkupienia win. Założenie rodziny to jakaś brednia przy prowadzeniu takiego życia.