Obejrzałem po "Twoim kwietniowym kłamstwie" z tego powodu iż "Pozwól mi zjeść Twoją Trzustkę" było w rekomendowanych.
Niestety nie jest to produkcja na tym samym poziomie jak "kłamstwo". Ma jedynie wspólne pewne wątki. Mangi (pierwowzoru dla adaptacji) nie czytałem ale czuję, że coś z treści postanowiono wyciąć. Widzę to szczególnie w dłużyznach, które aż proszą się o jakiś dialog. Filozoficzne rozważania na temat życia i śmierci, których w filmie było raczej mało. Brakuje mi tu właśnie większej ilości poważniejszych i głębszych scen, które świetnie wpasowałby się w to powolne tempo narracji. Bez dostatecznej ilości rozważań pozostaje mym zdaniem raczej tandetny romans niż romans tragiczno-filozoficzny, skłaniający samego widza do kontemplacji i refleksji. To co otrzymaliśmy jest raczej filozofia standardową, stworzoną z myślą o głębokich introwertykach.
Nie przemawia do mnie sposób zachowania głównego bohatera. Momentami miałem wrażenie, że jest nawet psychopatą.
"Trzustka" spowodowała, że byłem w pewnym momencie smutny ale niestety nic więcej. Do łez musiałbym się niestety zmuszać.
P.S. "Strzelba Czechowa" wypaliła. W sumie dobrze, byłem zaskoczony.
Po napisach końcowych istnieje jeszcze całkiem ładnie zrealizowana scena, która jest warta obejrzenia.
A tak poza tym może odświeżę "Małego Księcia".
Z wiki:
"Mały Książę jest książką opowiadającą o dorastaniu do wiernej miłości, do prawdziwej przyjaźni i odpowiedzialności za drugiego człowieka. Stawia pytania o hierarchię wartości czy sens więzi między ludźmi.".
Manga była inspirowana francuską książką, a zatem także "Pozwól mi zjeść swoją trzustkę" też siłą rzeczy będzie wariacją na temat jej zwartości. Stąd znalazła się ona w filmie. Główne założenie zostało spełnione - widzimy owe dorastanie i deklaracje dotyczące znaczenia więzi międzyludzkich, które leżą u podstaw definicji terminu "życie" ją ułożyła bohaterka. To jest dość fajne.
Tylko niestety mym zdaniem w kilku miejscach film zawodzi, a przede wszystkim nie stara się być tak filozoficzny jak "Mały Książe". Widzimy jedynie dorastanie głównego bohatera. Do tego raczej ukazane w "toporny" sposób, połączony z jego momentami dziwacznym zachowaniem.
"Trzustka" nie miała szczęścia co do osoby scenarzysty i reżysera. Ale cieszę się, że jednak wielu widzom ta produkcja przypadła do gustu. :)