Trafiając pierwszy raz na ten film tytuł "Chcę zjeść twoją trzustkę" wydaje się co najmniej dziwny. W samym filmie jego znaczenie też nie jest wprost wyjaśnione. Określenie to pada pierwszy raz w bibliotece, kiedy Sakura mówi o tym że widziała w programie TV reportaż o tym, ze kiedyś ludzie zjadali organa, na które chorowali. Miało to pomagać w wyzdrowieniu. Wtedy właśnie mówi do Harukiego że chce zjeść jego trzustkę, ale to myślę w formie żartu. Potem, kiedy w restauracji jedzą grillowane podroby Sakura wspomina, że wyczytała że w pewnych wierzeniach ludzie uważają, że jak zje się część ciała bliskiej osoby staje się ona częścią ciebie już na zawsze. Haruki odpowiada, że nie chciałby tak niespokojnej i zwariowanej duszy w sobie. Potem, kiedy wysyła tego sms-a, o którym mowa zaraz na początku filmu "Chcę zjeść twoja trzustkę", wcześniej pada sierdzenie ze ich relacji nie można opisać zwykłymi słowami. Myślę, że chodzi o to że Haruki zmienił zdanie, a "Chcę zjeść twoją trzustkę" oznaczało tak naprawdę "Chcę byś była częścią mnie".
Poza tym, może się wydawać dziwne, ze Sakura nie znała imienia Harukiego, przed tą ich wspólną wycieczka, kiedy o nie zapytała. Przecież chodzili do tej samej klasy. W naszej kulturze zwracamy się do ludzi per "pan/pani" i to dopiero, jak ktoś osiągnie pełnoletniość. W Japonii standardowo do innych mówi się po nazwisku i to od czasu pierwszej szkoły, po imieniu mówią do siebie tylko dobrzy znajomi. Dlatego sytuacja kiedy nie zna się imienia kolegi/koleżanki z klasy nie jest tam wcale taka dziwna.
Małe uzupełnienie tematu; Kiedy Haruki w kawiarni czeka na Sakurę ostatnia wiadomość jaka miał wysłać brzmiała ""Chcę stronę z twojej książki..." Oczywiście należy tego rozumieć dosłownie, jest to powiedzenie, metafora, "książka" oznacza "życie", "strona" część tego życia. Całość można interpretować jako "chciałbym byś była częścią mnie", jak wcześniej pisałem. Potem Haruki kasuje tą wiadomość i wpisuje "Chcę zjeść twoją trzustkę", jako odpowiednik tej metafory w ich własnym, prywatnym "slangu".
Dzięki za te wypocinki! Przynajmniej masz dowód, że nie poszło w eter. A mi - z uwagi na łatwe rozkojarzanie się w trakcie seansu i czasami problem z ubraniem w słowa to co myślę i czuje po filmie - pomogło to uporządkować sobie wrażenia i też na niektóre rzeczy rzuciło mi nowe światło to, co napisałeś. Pozdrawiam :)