Kingsman: Złoty Krąg zdradza wszelkie cechy kasowej kontynuacji: jest więcej, głośniej, efektowniej i szybciej. Tyle że bez Sofii Boutelli. I o kilkadziesiąt minut za długo.
Recenzja: http://www.mechaniczna-kulturacja.pl/2017/09/recenzja-filmu-kingsman-zoty-krag.h tml
Tak jak napisałeś - "zdradza wszelkie cechy kasowej kontynuacji" z typowymi dla kasowej kontynuacji następstwami - niestety tragicznymi. Film ma dużo nawiązań do części pierwszej, jednakże są one tak irracjonalne, bezsensowne i niedorzeczne, że momentami oglądanie go staje się torturą. Nie będę spoilerował, kto ma ochotę niech zobaczy sam. "Jest więcej, głośniej, efektowniej i szybciej", ale za to dużo gorzej nawet w aspekcie efektów specjalnych, które wyszły momentami żenująco słabo (pierwsza scena pościgu).
Jedynka to był fajny pastisz i szydera z filmów szpiegowskich. Dwójka jest przekombinowana i zrobiona momentami mocno na siłę.
"Jest więcej, głośniej, efektowniej i szybciej" i to właśnie przyczyna przez którą sequel wyraźnie odstaje od poprzednika. Był to, jak to napisał mój przedmówca, fajny pastisz i szydera z filmów szpiegowskich, moim zdaniem idealnie wyważona, lecz balansująca na cienkiej granicy, która w kontynuacji została niestety wyraźnie przekroczona. Nie czuć już tej frajdy przy oglądaniu. Film jest zbyt długi, jeszcze dłuższy niż jedynka, w pewnym momencie wdziera się nuda i zmęczenie materiału. W niektórych scenach słabe i sztuczne efekty specjalne. Do tego dochodzi fakt, że w przypadku “Tajnych Służb” nie miałem żadnych oczekiwań co dodatkowo poprawiało ogólne wrażenia po seansie. Jeśli poprzednia część nie przypadła Ci do gustu to tutaj zdecydowanie nie masz czego szukać.