Moje serce pękło podczas tego filmu 2 razy. Najpierw, jak Merlin śpiewał wiedząc, że za chwilę umrze (do teraz mam łzy w oku jak sobie to przypomnę).
A kolejny raz, to jak mi agenta Pene zmielili maszynką :< no z tego to już nie mogłam!
Mi się serce krajało w wielu momentach, właśnie przy śmierci Merlina i kiedy Harry przypomniał sobie, kim jest. Whiskiego też było mi trochę żal, ale w końcu był zły ;)