Obejrzałam go w maju na Off Camera, ale wtedy byłam zbyt pochłonięta festiwalem samym w sobie i czasu brakło na pochylenie się nad filmem, który (w sumie) zaangażował i zauroczył mnie najbardziej w ciągu tamtego tygodnia.
Chętnie powtórzyłabym seans, ale „Kissing Candice” jest trochę jak kamfora – w temperaturze...