Dobrze nakręcony, efekty dźwiękowe momentami przyprawiają o gęsią skórkę, fabuła również ciekawa chociaż bardzo spłycona moim zdaniem :)
Brak zakrwawionych nastolatków ukrytych w domku w lesie ;)
chociaż może faktycznie słowa na wyrost z tą nowością
Zakrwawione nastolatki w domku w lesie to domena slasherów, a nie horrorów. A sam film ani zbyt oryginalny, ani wybitny, ale dało się obejrzeć, wciągał. W ciemnym kinie nawet robił wrażenie :) Ogólnie rzecz biorąc dziwi mnie ta liczba tak bardzo negatywnych ocen. Ot, przeciętniak, obejrzeć można, kiedy akurat nie ma się nastroju na nic specjalnie ambitnego i powalającego ilością interpretacji :)
Ostatnio mam problem ze znalezieniem ambitnych horrorów. Z twoim zdaniem się zgadzam dlatego liczę, że coś mi polecisz. Swoją drogą tak samo jak autorka tematu ja też odczułem ten powiew świeżości. Ostatnio cały czas tylko krew leje się litrami, a nastolatki wilgotnieją na myśl o wampirach :)
Heh, dziękuję :) Och, ja też mam problem ze znalezieniem porządnych horrorów. Niedawno widziałam, chociaż to bardziej thriller, "Wszystkożernych" - robi wrażenie. Jeszcze inna odsłona kina kanibalistycznego - "Jesteśmy tym, co jemy" w wersji amerykańskiej. Powiedzmy, że ma słabsze i mocniejsze momenty, a sam jest dość kontrowersyjny, ale można obejrzeć. No i niedawno ruszyła mnie "Obecność".
A czym jest slasher, jeśli nie horrorem? Co do filmu, to nic nowego, ale dość wciągający.
Nie wszyscy są zgodni, co do tego, że slasher jest horrorem. Na przykład Bartłomiej Paszylk uważa, że to nowy gatunek filmowy, którego, zresztą, jednym z "prototypów" była "Psychoza" Hitchocka. Cóż, "czyste" gatunki filmowe to dość ograniczające pojęcie, a niektóre filmy naprawdę trudno do nich zakwalifikować - warto więc rozpowszechniać nowe :)
Prawdą jest, że niektóre filmy ciężko podpiąć wyłącznie pod horror lub wyłącznie pod thriller, ale co do tego, że slasher jest podgatunkiem horroru, a nie żadnym nowym gatunkiem filmu, nie powinno być żadnych wątpliwości. Psychoza jest uważana za pierwszy slasher, ale tak naprawdę to czym jest slasher zdefinował "Krwawy obóz" i "Teksańska masakra" i nikogo nie przekonasz, że to nie są horrory.
Psychoza nie jest uważana za pierwszy slasher, tylko jego pierwowzór. Poza tym, "horrorowości" slasherów często się zaprzecza, bo często brakuje w nich elementów fantastycznych. A, i no z moim zdaniem się możesz nie liczyć, ze zdaniem pana Paszylka już bym nie radziła.
Jest uważana za pierwszy slasher przez całą masę fanów horroru, druga grupa obstawia podane przeze mnie dwa filmy jako pierwsze slashery i tego akurat nie zmieni zdanie Bartka, ani nikogo innego. Poza tym od czasów Psychozy definicja horroru ewoluowała i nie musi mieć nadprzyrodzonych elementów. Wszelkie gore, snuffy jak np. Cannibal Holocaust, August Underground itd. Szczęki jako animal attack, chyba każdy się zgodzi, że nie ma tam elementów fantastycznych, a są to podgatunki horroru. Tak samo jest ze slasherami, ktoś chciał zrobić osobny gatunek nie wiadomo po co, skoro jest to mocno powiązane z horrorem i chyba 90% zabójców ze slasherów pojawia się znikąd, potrafią przeżyć coś czego nie da się przeżyć, są ponad ludźmi i jak tego nie łączyć z horrorem :)
Tylko, że "Psychoza" nie spełnia wszystkich "warunków" współczesnego slashera - dlatego obstaję rzy tym, że jest to jednak jego pierwowzór. Poza tym krytycy filmowi coraz częściej zaczynają tworzyć nowe gatunki (czy też może raczej je nazywać) - na przykład filmy w stylu "Jesteśmy tym, co jemy" są uważane raczej za kino kanibalistyczne niż horror sensu stricto.
Z tym, że pojęcie horroru ewoluowało - no tak, oczywiście, że ewoluowało, ale jednak kontrowersje z tym, czy musi być fantastyka, czy nie były, są i będą, ale jednak pojęcie thrillera ktoś po coś stworzył. Coś, co zawiera elementy grozy - po części prawda, ale moja znajoma boi się "Zmierzchu", mnie kiedyś przerażał "Pan Twardowski", a "Ducha" nie boi się już chyba nikt.
A jak zaklasyfikować giallo? Skoro ogólnie rzecz biorąc - to jest odrębny nurt kinematografii. Podobnie jest z gore. Klasyczne gatunki filmowe, wykształcone dziesiątki lat temu w mojej opinii naprawdę nie wystarczające dla potrzeb współczesnego kina.
Wszystko co związane z kanibalizmem, to po prostu exploitation movies, kolejny podgatunek horroru. Co do tego czy horror musi straszyć, to odpowiedź jest oczywista - nie musi, wymieniłaś chociażby Ducha. Jeśli chodzi o giallo, to filmy typu Suspiria są kryminałami/horrorami, nie ma potrzeby przypisywać tego wyłącznie do horroru lub wyłącznie do kryminału. Nie wiem za bardzo czemu masz tu jakieś wątpliwości przy giallo lub gore.
Suspiria to nie jest typowe giallo. Jak mówią użytkownicy anglojęzyczni, let's agree on disagreeing, Ja ciągle twierdzę, że warto byłoby zweryfikować, co horrorem jest, a co nie, Ty nie, świat jednej opinii byłby nudny :D
Z całym szacunkiem do Bartka Paszlyka (któremu – jak i całej ekipie Grabarza Polskiego – sporo zawdzięczam) jak i Twojej rozmówczyni uważam, że masz racje. Jaki funkcjonalny czy teoretyczny sens ma wydzielanie kolejnego gatunku filmowego? Ja bym się w susmie cieszył, gdyby element nadnaturalny był koniecznym elementem dla horroru, ale tak nie jest. I to nie od „Psychozy” ale od XIX – wiecznej literatury grozy.
Była tu mowa o filmach, nie literaturze, ale i tak masz rację że nie od Psychozy się to zaczęło, bo już znacznie wcześniej były horrory bez elementów nadprzyrodzonych np. Freaks z '32 roku.
Wiem, z tym że moim zdaniem związek pomiędzy literaturą a filmem grozy jest dużo, dużo silniejszy, niż między innymi gatunkami filmowymi/literackimi - np. literaturą kryminalną a filmowymi kryminałami. Dlatego też jeśli analizujemy różnice pomiędzy podgatunkami, konwencje tendencje itd., możemy taktować horror jako całość. A co do „Dziwadeł” (bo chyba taki jest polski tytuł, o ile dobrze pamiętam), to masz racje.
Pozdrawiam i dobranoc. Czy też dzień dobry, czy co tam się pisze o szóstej rano.
Moim zdaniem sens ma traktowanie horroru jako zjawiska w kinematografii, a niekoniecznie jako gatunku. No bo jakie są właściwie jego cechy? Może straszyć, nie musi, może mieć klimat, ale jak go nie ma to przecież też horror, może się lać krew, ale niekoniecznie, mogą być elementy nadnaturalne, ale jeśli ich nie ma, to ciągle jest to horror? Zjawisko, ogół filmów, które można nazwać horrorem na podstawie coraz bardziej subiektywnych kryteriów - tak. Ale, dajcie spokój, wciskanie do jednego worka "Piły", "Psychozy", "Innych", "Suspirii", "Teksańskiej masakry piłą mechaniczną", "Ptaka o kryształowym upierzeniu" i jeszcze kilku innych?
"Wiem, z tym że moim zdaniem związek pomiędzy literaturą a filmem grozy jest dużo, dużo silniejszy, niż między innymi gatunkami filmowymi/literackimi - np. literaturą kryminalną a filmowymi kryminałami."
Naprawdę? Silniejszy niż, powiedzmy, między Jane Austen a heritage films? W sumie coś w tym jest - wydaje mi się, że głównie dlatego, że wynalazek braci Lumiere znalazł się na tej samej linii co powieści grozy - to raz, a dwa, że horror był "wdzięcznym" tematem, który dostarczał gotowej recepty na wydobycie od widzów emocji i pozwalał "trenować" nowe możliwości techniczne. Niemniej w ciągu tych 100 lat kinematografia ewoluowała w niewyobrażalny sposób, podobnie jak świat. Dzisiaj już nikogo nie szokuje Polański rozbijający nos Nicholsonowi, ba! nie szokują nas nawet flaki obijające się o ekran (przynajmniej sporą część z nas). I dlatego, moim skromnym zdaniem, należałoby zrewidować gatunki filmowe. Tak, jak w literaturze - stara forma w końcu przestaje wystarczać, trzeba sięgnąć po coś nowego.