Jeden z przykładów na to, że tezy "Kodu" wcale nowe nie są. Mimo iż twórcy naprawdę ostro pofantazjowali jest tu parę plusów:
-przyzwoita gra starszych aktorów
-"przemycone" sporo wiedzy
-golizna
-główny bohater nie jest tak podtatusiały jak Hanks
No właściwie nie mogę się zgodzić z większością powyższych tez:
- właśnie że gra nie była przyzwoita, ani starszych ani młodszych aktorów, w Kodzie znacznie lepsza (co zresztą było jedynym atutem tego filmu)
-wiedza przemycona jest taka sama jak w całej serii podobnych filmów o "masońskiej teorii spisku światowego", czyli żadna (patrz cała seria Bibliotekarzy a także i Kod Da Vinci), już lepiej coś sobie poczytać na ten temat (byle nie Browna)
- ha ha, golizna akurat nie należy jak dla mnie do koniecznych elementów tego typu filmów
- no i w ostatnim punkcie akurat się zgodzę, że główny bohater wyglądał żwawiej, chociaż mi i tak bardziej podobał się Hanks, a nawet MacLachlan
ogólnie film do niczego, sam nie wiem jak wytrwałem, ale cholernie byłem ciekaw jak się to skończy, oczywiście każdy ma inne gusta, pozdrawiam
Tezy tego śmiesznego browna nie są nowe i odkrywcze to każdy głupi wie. Wiadomo też czemu dopiero wraz z nim zrobiło się tak o nich głośno.
"Klucz do Apokalipsy" jak dla mnie lepszy bo ciężko znaleźć gorszy film od Kodu - ten to dopiero niespójny a aktorstwo - wkurzające, węźmy na przykład głupkowatego Hanksa grającego profesora , wkurzająca i odpychająca panienką a kluczem do dramatu był jay reno jako zły - boki zrywać. Nie mówiąc już o albinosie.
Tu mieliśmy przynajmniej akcję i rekreację.