podpięty pod większy projekt - w tym wypadku ośmiogodzinny koncert nocny w centrum miasta - baner reklamowy, z założenia doraźny, poboczny, w sumie niepotrzebny.. sam nie wiem, lepiej już posłuchać samej tej muzyki chyba, pośnić z zamkniętymi oczami, bo też żaden to dokument, bardziej rozciągnięty do potęgi raport z patrzenia, reportaż z wydarzenia, który pod dokument się podszywa.
trochę jestem rozdarty, z kolei sam pomysł noclegowni na ulicy otulanej dźwiękami muzyki jest o tyle fajny, iż nikt wcześniej na niego nie wpadł, znowu podchodzi tedy pod osiągnięcia w dziedzinie inwentyki stosowanej bardziej niż muzyki czy kina, w encyklopediach przyszłości ostatecznie bliżej wynalazcy motyki, czasolotu czy koła twórców bym postawił niźli obok eisensteina czy mozarta..
trochę jestem rozbity, czuć, iż autorzy przydają całemu wydarzeniu o wiele więcej wartości niźli tyle na ile ono faktycznie zasługuje, takie przynajmniej odnoszę wrażenie - nazbyt stadne dla mnie są te wzruszenia, zbiorowa hipnoza, ale w dobrej wierze..