Pomysł niewątpliwie ciekawy, a i wykonanie od strony formalnej robi wrażenie, ale jest jeden zasadniczy problem: nawet najciekawszy pomysł nie ułatwi oglądania dwóch i pół godziny filmu powolnego, powtarzalnego codziennego życia. Jasne, można się mentalnie poklepać po plecach, że "O, to Nietzsche, znam, pamiętam, tu egzystencjalizm, tam nihilizm", ale frajdy z tego specjalnie nie ma. Mam chęć ocenić film wyżej za samo to, że Tarr i spółka mieli odwagę go zrobić, bo to doprawdy dzieło godne szaleńca-wizjonera, ale nie zmienia to faktu, że wymęczyłem się okrutnie.
no, powiedzmy. moim zdaniem też jest niejako o bezsensowności. o stagnacji, monotonii, niezmienności, statyczności, powtarzalności czynności fizjologicznych, które dzień za dniem bezcelowo wykonuje człowiek by w końcu umrzeć. film nawiązuje do filozofii Nietzschego, więc odnosi się z krytyką do wizji człowieka, który niczym Syzyf toczy głaz swego żywota w obliczu braku wartości - krytykuje więc Ciebie i także mnie i celowo hiperbolizuje wręcz zatrważającą nudę i szarość bijącą z ekranu. dynamika tego filmu, brak kolorów oraz fakt, że oglądając go się potwornie męczysz pozwala ci spojrzeć na świat oczami Nietzschego i dostrzec przez nie wyblakłość, bezsens i wtórność ludzkiej egzystencji i patrząc z jego perspektywy - nie podoba ci się ono, nie sprawia ci frajdy i cię męczy.
taka jest artystyczna wizja Tarra i w mojej interpretacja została spełniona wywołując w tobie takie uczucia i tyle a jeżeli frajda ma być ostatecznym celem sztuki to możesz być spokojny bo Tarr tym filmem umiera w świecie kina.
Z taką interpretacją jest jeden zasadniczy problem: to wszystko są idee stare i ograne. Tyle się już od czasu Nietzschego nasłuchaliśmy o tej bezsensowności i monotonii, że nie bardzo widzę sens robienia o tym kolejnego filmu. Ale nie to mnie od niego odrzuciło. Odrzuciło mnie to, że nijak ma się on do mojego własnego życia, w którym jakoś niewiele jest monotonii i stagnacji. To nie przypadek, że aby tę monotonię ukazać, Tarr musiał dwoje niezwykle nudnych ludzi zamknąć w chacie, sfilmować w czerni i bieli i doprawić powtarzalną muzyką.
pokaż mi film, który opiera się na całkowicie nowej filozofii, której nigdy wcześniej nikt nie poruszył. a sposób w jaki Tarr ukazał przesłanie Nietzschego jest jak najbardziej nowy i świeży. no chyba, że znasz jakieś tytuły, które już dawno temu coś takiego pokazały to proszę, bez ironii to mówię, nie jestem wielkim znawcą filmu.
twoje życie z punktu widzenia filozoficznego jest takie samo jak tutaj, to, że wydaje ci się ciekawsze niż jedzenie ziemniaka nie zmienia faktu, że codziennie robisz mniej więcej to samo aż do dnia w którym umrzesz i nic z tego nie ma znaczenia bo "Bóg umarł" i tak dalej. Tarr zamknął dwóch ludzi w chacie bo taka jest kreacja artystyczna, jak inaczej sobie wyobrażasz ukazanie monotonii?