Pani K jest odzwierciedleniem wielu kobiet "Bluszcz".
I właśnie takie kobiety są odpychane w kąt. Dobrze przedstawiony obłęd kobiecego
pragnienia (nazwę to zbłądzeniem, jakimś emocjonalnym chaosem).
Widziała w nim Boga, on jej otworzył oczy żeby ujrzała w końcu,że jest tylko mężczyzną...
Bo taki fakt i taka kolej rzeczy między popędem a szaleństwem.
Straciła rozsądek na rzecz męża i córki. Kochanek "ze snu" się ulotnił. Praca została.
C'est la vie.
p.s
Poczuła się kochanką,której ON pożąda, choć ona sama się w tej granicy pożądania zgubiła.
Agresją zareagowała na odtrącenie, a owe odtrącenie wywołała obsesja i zaborczość.... ech! kobiety......
K nie jest typem słabej kobiety-bluszcza, to kobieta niezależna, ma wszystko, brakuje jej inspiracji i znajduje ją w namiętnym porządaniu. od razu wie, że facet jest draniem, daje się traktować jak dziwka, cierpi, spala się, by narodzić się ponownie z popiołów i zrobić coś wyjątkowego. jest artystką, potrzebuje silnych wrażeń, idzie na całość. mieszczańską powściągliwość ma gdzieś, tworzy całą sobą i tak kocha, miłość jest formą szaleństwa. jej praca jest pasją i tak podchodzi do życia - z pasją, chyba niewiele o tym wiesz...bo zupełnie nie czujesz bohaterki
Ja odniosłam zupełnie inne wrażenie. Wydaje mi się, że K jest bardzo słaba, a Maćka traktuje jako 'tego jedynego'. Dlatego patrzy na niego oszołomiona, gdy on mówi "ja kocham swoją żonę, a Ty swego męża". Widzi go w snach, snuje fantazje na jego temat i również chce być dla niego jedyna. Jest zazdrosna o inne kobiety w jego życiu, z których obecności, z czasem, zdaje sobie sprawę. Zaczyna akceptować to jaki on jest, daje się traktować jak dziwkę, gdyż tylko w ten sposób może zatrzymać go przy sobie. A czy jest silna i niezależna? Myślę, że jej zachowanie najlepiej świadczy o tym, że nie. Nie jest w stanie dojść do siebie po odrzuceniu. I mimo, że on daje jej w coraz wyraźniejszy sposób do zrozumienia, że nie podziela jej uczuć, ona zdaje się tego nie zauważyć, gdyż swoje życie podporządkowała w zupełności jemu. Jak wiec miałaby poradzić sobie sama?
i w akcie bezradności tworzy "wybitną" sesję zdjęciową? wątpliwa interpretacja, przecież K się nie zabija, tworzy dalej, jeszcze pełniej niż przed 'dramatem'. Maciek jest tylko epizodem, jest drugoplanowy, ważna jest ona i jej twórcze spełnienie, dramat miłośny to tylko ramy w szukaniu inspiracji, tak to widzę
Dla mnie wątek jej twórczości był bardzo słabo rozwinięty. Bez przerwy powtarza, że nie ma pomysłów i że czuje się wypalona. Owszem - w ostatnim ujęciu jest dowód na to, że się 'pozbierała', wróciła do pracy i tworzy dalej. Ale jest to jedynie krótki urywek. Na pewno jest dobra w tym co robi, ale to obsesja Maćka wydaje się być najważniejsza w fabule. Ponadto osoby wrażliwe, powiedzmy - ze skłonnościami destrukcyjnymi, często są artystami. I to, że tworzą wybitne dzieła, nie musi ich czynić silnymi i niezależnymi. Należy to raczej traktować, jako środek przekazu ich emocji i przeżyć.
sama dochodzisz do wniosku, że K znajdowała się w kryzysie twórczym - "Bez przerwy powtarza, że nie ma pomysłów i że czuje się wypalona", a potem nie doceniasz tego wniosku - potrzebowała silnego bodźca, by poczuć się żywa i on jej to dał, tu nie chodzi o faceta, a o nią i o jej reinkarnację. kto jest silny i niezależny w oczach społeczeństwa jest nieważne, ważne co po tych zwykle "słabych, atutodestrukcyjnych" twórcach zostaje, a zostaje i to na wieki ku pokrzepieniu szarej masy, która nie omieszka wydać na nich wyrok w postaci takich właśnie etykietek. pozdrawiam
Ja nie przypinam etykietek ludziom, po prostu nie odczytuję tego, o czym mówisz z tego filmu. Poza tym, tak często po prostu często jest, że artyści mają słabe charaktery, co nie jest żadną obelgą i nie wyklucza bycia wielkim człowiekiem. I wg mnie K. tego najlepiej dowodzi. Ponadto, ja oczywiście szanuję Twoją opinię, tylko uważam, że jeżeli film miał taki właśnie przekaz, o jakim mówisz, to bardzo słabo zostało to przedstawione, a ja odczytałam film w zupełnie inny sposób.