Muszę przyznać szczerze, że jestem tym filmem rozczarowana. Tagi megapack (genialny Marcin Dorociński, bardzo dobra Sonja Richter, którą pamiętam z "Otwartych serc", no i kino duńskie= gwarantowany sukces), a jednak zawiódł.
Znany duński minimalizm w tym wypadku bardziej mi przeszkadzał niż ucieszył. Dorociński gra jakby od niechcenia, nie widzę w tym filmie jego geniuszu aktorskiego, który udowodnił w "Boisku bezdomnych", "Pitbullu" czy "Ogrodzie Luizy".
Poczynania głównej bohaterki są dla mnie mało zrozumiałe. O ile rozumiem jeszcze dlaczego ten mężczyzna ją zafascynował, o tyle od połowy filmu zaczyna się dziać coś dla mnie nierealnego- uznana fotograł mody, piękna kobieta nawet nie w średnim wieku, zaczyna się zachowywać jak prześladowca i masochistka. Scenę, gdy powraca do mieszkania Maćka po jego "spotkaniu" z Olgą sprawiła, że miałam tak naprawdę ochotę wyłączyć ten film.
Są oczywiście gorsze filmy bez tego, bez dwóch zdań, niemniej po tak długim okresie oczekiwania i obsuwaniu się polskiej premiery, jestem bardzo rozczarowana, gdyż po wymarzonym połączeniu Dorociński w parze z kinem duńskim spodziewałam się czegoś innego.
Miałam podobne odczucia. Późniejsze zachowanie Pani fotograf jest niestety żałosne, jednak myślę że dość realne, niestety, gdyz wiele kobiet w imie jakiejs fascynacji ktora zwa miloscia jest w stanie tak sie ponizyc. Odnośnie Dorocińskiego i jego roli coż typowy facet - wykorzystac i zostawic.
poniżenie poniżeniem, ale to co ona wyprawiała graniczy z SM. On był dla mnie też mało wiarygodny- niby po co odstawił tą szopkę z tą polską dziewczyną? Przecież do tego czasu wszystko układało się między nimi ok.
Stwardnienie rozsiane (SM) jest chorobą ośrodkowego układu nerwowego, charakteryzującą się obecnością rozsianych ognisk demielinizacji w mózgu i rdzeniu kręgowym z początkowo przemijającymi, a potem z utrwalonymi licznymi zaburzeniami neurologicznymi. Choroba ma charakter rozsiany. Objawy neurologiczne są bardzo urozmaicone.
Wydaje mi się, że gdy Binula napisała SM miała namyśli Sadyzm/masochizm a nie stwardnienie rozsiane. Przynajmniej ja to tak zrozumiałam i nie oglądałam tego filmu.
Oczywiście, chodziło mi o sadomaso, nawet nie wiem jak można było wpaść na to stwardnienie rozsiane.
Mnie się ten film podobał. Może nie jest to arcydzieło ale jednak coś w nim jest. Apropos dziwnego zachowania p; fotograf to mimo, że irytujące to jak dla mnie właśnie świetnie pokazuje jak ludzie zachowują się kiedy im odwali na punkcie czegoś/kogoś. Irracjonalne czasami wręcz masochistyczne zachowanie Karen fajnie obrazuje jej osobowość czy też psychikę, nagle przykładna żona zostaje wyjęta ze swojego światka i wrzucona w jakąś matnie uczuć i doznań których sama do końca nie rozumie. Trochę mi to wszystko przypomina "Zaćmienie" Antonioniego i Vittorię dla której nowa sytuacja swobody i wolności jest raczej przerażająca i groźna niż wyzwalająca. Podobała mi się też zimna kolorystyka filmu, niesamowicie mi tam pasowała. Co do Dorocińskiego to jego rola za bardzo mi przypominała Bronisława z "Rewersu", chociaż może jakbym zobaczyła "Rewers" jeszcze raz to bym zmieniła zdanie.
Ogólnie plus dla filmu za niejednoznaczne kreacje bohaterów, szczególnie Karen i specyficzny klimat - trochę Bergmanowski w sensie takim, że zachowania postaci niekoniecznie mają jakikolwiek sens, są skazane od początku na klęskę, ludźmi targają wewnętrzne konflikty i brak zrozumienia swoich własnych działań itd wiecie o co chodzi, co tu więcej pisać
7/10