film o pragnieniu, aż do samego końca,jak ja to doskonale rozumiem, niestety dla
odbiorców ze sporym doświadczeniem życiowym, młodzież nie wie o co tutaj chodzi.
30-stka
Nie wiem co nazywasz sporym doświadczeniem życiowym, ja mam prawie 30 lat i ten film mnie po prostu znudził.
chodzi mi o nieprawdopodobne, nieokiełznane pragnienie, jakie może wyzwolić druga osoba w człowieku, szaleństwo, rozpacz, samobójstwo,
my- nasze społeczeństwo, generalizując - wpadka na taniej imprezie, brzuch-problem, i wesele /polecam Smarzowskiego, opowiedział o tym schemacie wszystko do dna.
a miłość, .........daleko w tle,w marzeniach, taka prawdziwa, do końca.
Sądzę, że tego typu doświadczenia to rzecz specyficznej wrażliwości, a nie wieku. Zapewne niemała część młodzieży mogłaby coś o tym powiedzieć. I jeśli pod tym kątem spojrzeć na film, to tym bardziej niedorzeczny jest ten "metafizyczny" motyw z jej snem, tzn. że to akurat jego, bardzo wyraźnie widzi w tym śnie.
Być może, ja jestem dojrzałą osoba, a kocham kogoś, pomimo, ze nie jesteśmy ze sobą, tak mocno, tak nieprawdopodobnie, że gdyby nie okoliczności, jedno skinienie z Jego strony i jestem poza światem rzeczywistym.
Dziwne, ale prawdziwe, może dlatego tak kocham ten film..........tak rozumiem.
Hm, chyba wiem o co chodzi. Też miałem podobne doświadczenia, a jedno w pewien sposób nawet podobne do bohaterki filmu. Mimo to mnie się ten film nie spodobał. Mimo fajnej aktorki (mam na myśli jej rolę, niekoniecznie ją samą)
A przy okazji to też bardzo lubię Wichrowe Wzgórza ;) I ta książka, jak i film, lepiej obrazuje tego typu skomplikowaną relację. No, może nie podobne jak w tym skandynawskim bidulu, ale to "nieokiełznane pragnienie" o którym piszesz.
Wichrowe Wzgórza..........to moje życie. Mój wyśniony facet, miłość nieprawdopodobna, ech........oglądam , oglądam......."nie mogę żyć bez mojego życia"- piękno tego wyznania jest nie do opisania.
jestem troszkę po dwudziestce i rozumiem ten film. aż za bardzo czuję to, co czuła K.
film zapowiadał się ciekawie, lecz nie podzielam entuzjazmu po seansie.. ta histeria z nożem.. rozumiem wewnętrzne rozdarcie bohaterki, ale w pewnych momentach ten 'dramat' po prostu mnie rozśmieszał. Ta produkcja by była nieco uratowana gdyby klamrowo K. zabiła sie na końcu, jak we snie, zamiast kochanskiego..a tak..? pozostał jakis taki niedosyt, niby wszystko ładnie, niezłe kadry, dobra historia, ale nie klei mi sie to stuprocentowo, czegos zabrakło..i to zakonczenie.. A może po prostu nie lubię filmów o głupich kobietach jak pani K. , które zapominaja gdzie ich godnosc gdy chodzi o faceta? znam osobiscie wiele podobnych sytuacji, ale dla mnie zachowanie głownej bohaterki jest godne pożałowania.. I to pisanie, iz młodziez niczego nie zrozumie, że nie zrozumie obsesji? własnie młodziezy jeszcze by wypadało takie obsesje posiadac, być głupim, niedoswiadczonym, impulsywnym, ale panie po trzydziestce? z wiekiem sie madrzeje, czyz nie? ;>