dwie rzeczy które najbardziej mi się rzuciły w oczy to brak jakiejkolwiek psychologii, w jednej
scenie główka bohaterka zachowuje się jak wzorowa matka.. dunka, po to by w następnej
być już rozbitą emocjonalnie lub też oszalałą kobietą.
po drugie, film ma spójnego klimatu, raz decydują się na powolną grę kamerą, a w
następnym ujęciu mamy m jak miłość.. to już takie bardziej subiektywne było.
zaznaczam że oglądałem bez żadnych napisów, więc mogłem trochę niby nie rozumieć,
jednak film bawił i męczył
A gdzie tu brak spójności? Kobieta, która decyduje się na romans, przykładną żoną i matką nie jest od początku, bo marzy i śni o kimś innym. Realizuje te marzenia i to ją gubi. ŻYCIE.
PS sama bym oszalała na punkcie TAKIEGO faceta :)
Jak już wspomniałam w innym wątku nie można widzieć dokładnie twarzy przez sen (we śnie).
Jest to udowodnione.
Tak więc brak realności i podstaw psychoanalizy marzeń sennych kłania się już od początku.
No nie wiem, ja widzę twarze osób, które mi się śniły. Potem dokładnie wiem KTO m się śnił, więc nie wiem na jakich badaniach bazujesz. Inna sprawa, że mnie się śnią głównie osoby, które znam, więc może dlatego widzę je wyraźnie we śnie.
Ojej, Ty wiesz, że to ta osoba bo to po prostu wiesz, bazując na odczuciach czy ogólnym wyglądzie, ale zwróć uwagę przy kolejnym śnie;), że ich twarze nigdy nie są idealnie widoczne i wyraźne. Naprawdę. Przecież też mam sny i z wieloma osobami o tym rozmawiałam. ;)
Freuda.
Ale są wyjątki. To, że większość osób nie widzi twarzy we śnie to jeszcze żadna reguła. Taka jest psychologia i psychoanalityka. Opiera się na danych statystycznych, od których istnieją odstępstwa. Poza tym w/g Freuda bajka o Czerwonym Kapturku to bajka o seksualnym dojrzewaniu, czerwony kapturek symbolizuje menstruację, czyli stan dojrzewania kobiety a wątek wilka to inicjacja seksualna kobiety.
Wszystko można interpretować dowolnie.
Jasne, ale wszystkie wypowiedzi na filmwebie są subiektywne, także przedstawiam silnie umotywowane własne zdanie.
Ja we Freuda wierzę całym sercem.
Pozdrawiam
Ja również podepnę się pod tym, co pisała Karina_15: bardzo rzadko zdarza mi się, abym nie dostrzegła twarzy osoby pojawiającej się w moim śnie; oczywiście miewam też marzenia senne, które zapominam zaraz po przebudzeniu, jednakże bywają i takie, które pamiętam doskonale pomimo upływu lat. Dziś np. obudziłam się z szerokim uśmiechem na ustach (nie ukrywam, że mocno rozbawiona) bo śniło mi się, że leżałam w łóżku z Dorocińskim, wtulona w jego klatę (sny o zabarwieniu erotycznym zdarzają mi się naprawdę rzadko, więc to dodatkowa niespodzianka). Oczywiście było "buzi-buzi", głaskanie po policzku - całość tak realistyczna, że po otwarciu oczu moja dłoń automatycznie powędrowała na usta. Zaczęłam się śmiać i pomyślałam, że może warto byłoby obejrzeć dziś po południu jakiś film - rzecz jasna z Dorocińskim w roli głównej (a co, skoro nawiedził mnie w snach, to niech będzie! :-D). Najpierw jednak postanowiłam, że przestudiuję jego filmografię na FW... no i stało się tak, że dotarłam do tego tytułu. Nie ma co, ubawiłam się jeszcze bardziej, czytając, że w tym filmie pojawia się motyw snów. Cóż, przynajmniej już wiem, co będę robiła w najbliższy wolny wieczór :-) Pozdrawiam serdecznie!